Miesiąc: styczeń 2014
Gadanie zamiast działania
- Fanem Owsiaka nie byłem i nie jestem, rozumiem jednak, że podoba mu się i nas pewno przydaje fakt, że telewizje (głównie TVN) ostatnio odmieniają jego wypowiedzi i przemyślenia przez wszystkie przypadki. Nie można mu odmówić – robi w zakresie WOŚP niewątpliwie bardzo dobrą robotę – z tym zastrzeżeniem, że głównie w formie jednorazowego coroczanego eventu, bez porównania na skalę kraju, ale też działalności mniej medialnej w ciągu roku.
- WOŚP może nie jest transparentna do końca – formalnie pieniądze ze zbiórek nie idą na Przystanek Woodstock, tajemnicą poliszynela jest również, że już środki z lokat bankowych pieniędzy ze zbiórek tak. Generalnie jest to dochód fundacji – co jednak pozostawia niesmak, bo sami tych pieniędzy nie zarobili, i myślę, że mogło by ich być sporo mniej, gdyby wszyscy wrzucajacy do puszek wiedzieli, że te pieniądze pracować będą później na organizację Woodstocku.
- Prawdą jest, że sytuacja jest o tyle absurdalna – to państwo powinno zapewnić wszystko to, co kupuje WOŚP od 22 lat, czyli sprzęt medyczny najpierw dla ratowania najmniejszych z nas, a np. w tym roku także dla seniorów. Państwo powinno wyasygnować na to środki, ale tego nie robi. Kwestia, niestety, dość oczywista. Czy w związku z tym WOŚP jest be, bo wyręcza nieudolne państwo? Nie, należy dziękować za to, że skoro państwo jest w tym zakresie (i nie tylko) beznadziejne jako nie spełniające swojej roli – to ktoś je w tym zakresie wyręcza. Z punktu widzenia tych chorych nie ma znaczenia, kto kupił inkubator, respirator, specjalistyczny sprzęt medyczny. Dla nich oraz ich najbliższych liczy się to, że taki sprzęt się znalazł (serduszka WOŚP są widoczne) i są wdzięczni, bo wiele osób tylko dzięki temu przeżyło. W wielu miejscach – sami chorzy czy ich najbliżsi nie tylko w kontekście kolejnych finałów WOŚP, kiedy temat wraca jak bumerang, mówią wprost: co by nie powiedzieć, gdyby nie ten sprzęt z serduszkiem, mnie/dziecka/osoby bliskiej dzisiaj by już nie było. Jest za co dziękować.
- Właśnie dlatego rozumiem x Jana Kaczkowskiego – twórcy hospicjum w Pucku, dzisiaj samego walczącego z nowotworem – wokół którego wypowiedzi powstał wielki raban. Stwierdził on mianowicie: „Chciałem się pochwalić serduszkiem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Specjalnie występuję na tle płonącego kominka, który ma uosabiać piekło. Już widzę rzesze nadgorliwych katolików, którzy mnie w tym piekle razem z Jurkiem Owsiakiem umieszczają. W takim towarzystwie bardzo chętnie bym się tam znalazł”. On rozumie to, ile Owsiak robi, a ja rozumiem, że jego wypowiedź jest miarodajna jako człowieka, który całe swoje kapłaństwo poświęca chorym, w tym paliatywnie.
- Kolejna wypowiedź x Jana równie trafna, nawiązująca do osoby bardzo przeze mnie cenionej: „Chciałbym zacytować arcybiskupa Życińskiego, który na „róbta, co chceta” powiedział „kochajta i róbta, co chceta”. Nie rozumiem zgryźliwości katolików, którzy uważają, że tylko my mamy monopol na dobro”. Oj, mamy z tym problem – dla wielu ludzi nie do pomyślenia jest wrzucić do puszki na coś, czego nie sygnuje Kościół. A to nie tak działa. Oczywiście, należy wspierać dzieła Kościoła – choćby dlatego, że Caritas na skalę kraju organizuje większą pomoc (wsparcie rodzin, bezdomnych, jadłodajnie itp), w większych kwotach, a przy tym w sposób bardziej systematyczny bo całoroczny, a przy tym ma o wiele niższe koszty (w przypadku WOŚP ponoć sięgające prawie 50%). Należy jednak pamiętać, że ludzie czynią dobro także poza Kościołem – a WOŚP działa na skalę unikatową w zakresie nabywania i przekazywania do placówek leczniczych brakującego sprzętu medycznego.
- Tak, nie podoba mi się, że osoby kwestujące na WOŚP często dosłownie stają w kruchtach kościołów – bo to nie powinno mieć miejsca (tak samo jak handlowanie tam gazetkami, obrazkami, różańcami itp.). Ale równocześnie zachowanie niektórych starszych ludzi – którzy na ulicy potrafią wygrażać pięścią albo laską osobie z puszką WOŚP, praktycznie wyzywając – jest poniżej krytyki. Nawiązując do tego, co poniżej – pytanie, czy poza tym działaniem, osoba taka zrobiła coś konstruktywnego – wsparła to czy inne dzieło.
Potrzeb na świecie jest tyle, że spokojnie zmieszczą się na nim i WOŚP, i Caritas, i PAH, i Anna Dymna, i Klinika Budzik, i moja skromna fundacja. Podopieczni nas wszystkich cierpią tak samo. Ludzie debatują, wartościują ból, deliberują, do której puszki warto wrzucić 10 złotych, a codziennie tę samą dychę lekką ręką puszczają z dymem, wydają na tabloidowe badziewie albo latte. Nie rezygnuj z nie wiadomo czego – daj w ciągu roku każdemu z nas po tej dysze, a przekonamy cię, że dzielenie się, a nie zrzędzenie, jest najprzyjemniejszą działalnością na świecie.
Kreacje kardynalskie 2014
Kościół to nie rewia mody
Sądzę, że nadawanie tytułów honorowych jest dla biskupa wygodnym sposobem wyrażania uznania, wyróżnienia zasłużonych. Wyróżnionemu zaś (wszyscy jesteśmy ludźmi!) liturgiczny strój ozdobiony jakimś fioletowym dodatkiem daje poczucie własnej wartości. Kto nigdy nie cierpiał z tego powodu, że nie został doceniony przez przełożonych, niech pierwszy rzuci w kanoników kamieniem. Można rzec, że nikt na tych kościelnych tytułach nie traci a zyskują: utytułowany (oczywiste), parafia (honor dla parafii), rodzina (honor dla rodziny), biskup (otrzymując tradycyjny gest wdzięczności za promocję), i liturgia, bo kolorowe stroje kanoników i prałatów niby polne maki ożywiają obraz każdej kościelnej procesji.
Może kiedyś takie tytuły były do czegoś przydatne, ale dziś już na pewno nie. Dziś to już tylko relikt. Relikty czasem warto zachowywać jako zabytki, ale chyba nie te, bo się po prostu źle kojarzą. Podobnie jak „ekscelencje” i inne „encje”. Jasne, że to tylko zewnętrzna strona tego, co w środku może być całkiem pokorne. Ale jednak chyba lepiej żeby to, co wewnętrzne było spójne z tym, co zewnętrzne. Dlaczego nie mamy być czytelni? Dziś społeczeństwa bardziej niż na słowa reagują na gesty. Zauważa się obrazki, a nie teksty. Dlatego to chyba świetnie, że społeczeństwo otrzymuje komunikat drogą „obrazkową”, że Kościół wciąż jest ubogi i pokorny. Bo jest – od wieków. Od dwóch tysięcy lat święci Kościoła (a jest ich znacznie więcej niż się wydaje) odkrywają wciąż na nowo moc i autentyzm Ewangelii, ale też od dwóch tysięcy lat Kościół jest atakowany pokusami blichtru i pustej fanfaronady. Pewnie, że mnóstwo prałatów i infułatów to dzielni i oddani pracownicy Kościoła, ale równie dzielne i oddane (a może i bardziej) są na przykład chrześcijańskie matki rodzin, a one nigdy żadnego tytułu na ziemi nie dostaną. I też nie muszą, bo Jezus wezwał do gromadzenia skarbu w niebie. Pytanie więc, czy duchowni muszą. Uważam, że nie.
Karnawał się skończył – bez względu na to, czy Franciszek w dniu swojego wyboru powiedział to w tych właśnie dosłownie słowach, czy w inny sposób dał to do zrozumienia. Daje to do zrozumienia nadal, bardzo czytelnie. I o to chodzi. Kościół to nie rewia mody.
Światłość prawdziwa
Na początku było Słowo,a Słowo było u Boga,i Bogiem było Słowo.Ono było na początku u Boga.Wszystko przez Nie się stało,a bez Niego nic się nie stało,co się stało.W Nim było życie,a życie było światłością ludzi,a światłość w ciemności świecii ciemność jej nie ogarnęła.Pojawił się człowiek posłany przez Boga,Jan mu było na imię.Przyszedł on na świadectwo,aby zaświadczyć o Światłości,by wszyscy uwierzyli przez niego.Nie był on światłością,lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości.Była Światłość prawdziwa,która oświeca każdego człowieka,gdy na świat przychodzi.Na świecie było Słowo,a świat stał się przez Nie,lecz świat Go nie poznał.Przyszło do swojej własności,a swoi Go nie przyjęli.Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,tym, którzy wierzą w imię Jego,którzy ani z krwi,ani z żądzy ciała,ani z woli męża,ale z Boga się narodzili.Słowo stało się ciałemi zamieszkało między nami.I oglądaliśmy Jego chwałę,chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,pełen łaski i prawdy.Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył (J 1, 1-18).