Ostatnie godziny AD 2016 przed nami – za chwilę krok w nowy rok.
Miesiąc: grudzień 2016
Tak, Jezus był uchodźcą
W ostatnich dniach, w okolicach świąt, przez internet przewala się burzliwa dyskusja dotycząca kwestii, dla mnie akurat marginalnej, ale jednak mocno akcentowanej w związku z licznymi apelami choćby papieża Franciszka o pomoc dla uchodźców, nie tylko z Aleppo. Mianowicie – czy Jezus był uchodźcą?
Współczesny Herod
Liturgia zarówno 28 grudnia (święto Świętych Młodzianków Męczenników), jak i wczorajsza 30 grudnia (w tym roku święto Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa) jakby kieruje nasz wzrok na samym końcu roku na tematykę rodziny i ochrony życia. I paradoksalnie, wydaje mi się, że sprawa jest banalnie prosta. Albo potrafisz zaufać Bogu, albo nie. Zresztą, w liturgii obydwu tych dni czytane były w kościołach dokładnie te same teksty.
Odtąd jest już bliżej do nieba
Święta, święta i po świętach… W planie miałem tekst o świętach w święta – ale taki nie powstał, bo było w tym roku sporo fajnego rodzinnego świętowania. A przecież o to właśnie w święta chodzi? Przy założeniu, że człowiek świętuje narodzenie Pana – a nie jakieś bliżej nieokreślone „zimowe święta”.
Ludzie nadziei i oczekiwania
Zachariasz, ojciec Jana, został napełniony Duchem Świętym i prorokował, mówiąc: «Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, bo lud swój nawiedził i wyzwolił, i wzbudził dla nas moc zbawczą w domu swego sługi, Dawida: jak zapowiedział od dawna przez usta swych świętych proroków; że nas wybawi od naszych nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą; że naszym ojcom okaże miłosierdzie i wspomni na swe święte przymierze, na przysięgę, którą złożył ojcu naszemu, Abrahamowi. Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani służyć Mu będziemy bez lęku, w pobożności i sprawiedliwości przed Nim, po wszystkie dni nasze. A i ty, dziecię, zwać się będziesz prorokiem Najwyższego, gdyż pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi; Jego ludowi dasz poznać zbawienie, przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej naszego Boga, z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce, by światłem stać się dla tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki skierować na drogę pokoju». (Łk 1,67-79)
To, co niektórzy określają pojęciem „magii” świąt – a co z magią wspólnego oczywiście nic nie ma – niezaprzeczalnie daje się odczuć w tych ostatnich dniach przed świętami, także w Wigilię, która zacznie się za mniej niż godzinę. Nie tylko tegoroczna aura pozwala na wniosek – tu nie tylko o porę roku chodzi, bo jak śniegu nie było, tak go nie ma i raczej nie będzie. A więc to nie to.
Milczący wzór faceta
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów . A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie. (Mt 1,18-24)
Dzisiejszy – ostatni niedzielny w Adwencie obrazek ewangeliczny – ma swojego cichego (dosłownie) bohatera. Niepozornego Józefa, co do którego Pismo Święte nie przytacza ani jednego słowa wypowiedzi. A jednak, osoby, której postawa mogła by i powinna być wzorem dla każdego faceta, męża, ojca.
Nie można nie pomóc Aleppo
Kilka razy pisałem już tutaj o uchodźcach – tutaj, a przede wszystkim tutaj. Dzisiaj – w kontekście coraz bardziej dramatycznych informacji, docierających chociażby z Aleppo, ale ogólnie z Bliskiego Wschodu, temat staje się dosłownie palący. W tym kontekście budująca jest z pewnością postawa przede wszystkim szeregowych ludzi i ich oddolnych inicjatyw. Milczenie w tej kwestii lub jej ignorowanie – czyli inaczej nie zrobienie nic, aby pomóc – to nic innego jak egoizm. A sprzeciwianie się pomocy? Można by to nazwać gorzej.
Dwie samotności
Gdy wysłannicy Jana odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w pałacach królewskich przebywają ci, którzy noszą okazałe stroje i żyją w zbytkach. Ale coście wyszli zobaczyć? Proroka? Tak, mówię wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana. Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on. I cały lud, który Go słuchał, nawet celnicy przyznawali słuszność Bogu, przyjmując chrzest Janowy. Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego. (Łk 7,24-30)
Brzmi znajomo? Bo to dokładnie to samo, co Mateusz swoimi słowami opisał w ostatnią niedzielę, tylko tym razem w wersji Łukasza. Ja dzisiaj chciałem napisać o tym kilka słów w kontekście czegoś, co z jednej strony jest nam bardzo potrzebne, ale z drugiej może stać się czymś bardzo tragicznym – o samotności: przed Bogiem i wobec ludzi. Nie ukrywam, do napisania tego tekstu trochę zainspirował mnie obrazek, który widać u góry.
Błogosławione wątpliwości spod celi
Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Jezus im odpowiedział: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi. Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. (Mt 11,2-11)
Adwent już w pełni – i dzisiejsza liturgia słowa stawia przed nami filar, postać pierwszoplanową tego wyjątkowego czasu – Jana Chrzciciela – który, zamknięty tak naprawdę przez Heroda właśnie z powodu (za) Jezusa, przesyła do Niego z więzienia wiadomość. Co pisze? „Nie dałem się!”? „Będzie dobrze!”? Jestem, Jezus, gotowy na najgorsze”? Nie. On Go pyta, czy to Jezus jest tym Mesjaszem, na którego on, Jan, czekał i tylu innych przepowiadało.
Rok apostoła ubogich
01 stycznia 2017 r. rozpocznie się ustanowiony przez polski parlament Rok św. Adama Chmielowskiego (1845-1916) i bł. o Honorata Koźmińskiego (ten drugi to osobny ewenement, postać niesamowita – co wymaga osobnego tekstu). Nieco wcześniej, już 25 grudnia 2016 r., w 100. rocznicę jego narodzin dla nieba – a dla katolików uroczystość Narodzenia Pańskiego – z kolei rozpocznie się w Kościele polskim Rok świętego Brata Alberta. Powiem szczerze, dowiedziałem się o tym zupełnie przypadkiem – ani słowa w parafii (pardon, podobno mają coś czytać za tydzień – się okaże), ani słowa w mediach katolickich – co wydaje się o tyle dziwne, co trochę zrozumiałem: taaak, znowu ci biedni i ubodzy… Przeszkadzają, psują idealny świat bez problemów, z problemami kończącymi się na czubku mojego nosa. Patrzysz na takiego człowieka i zalewa cię jeden wielki wyrzut sumienia…