Wprowadzenia do namiotu spotkania – sierpień 2025

10.08.2025

Łk 12, 32-48

Jezus bardzo dobrze rozumie strach, obawy przed Dniem Sądu, czasem, kiedy On przyjdzie. Stąd to wyraźnie: nie bójcie się! Zachęca do „inwestowania” w to, co się nie skończy, nie straci wartości z ostatnim moim tchnieniem po tej stronie życia. Stąd przykład czuwających sług, albo uważnego rządcy. Na tym polega gotowość – nie na wyczuciu, łucie szczęścia, trafieniu w ten właściwy moment, ale na systematycznym, konsekwentnym dążeniu do tego Królestwa, które Ojciec chce nam dać.

Dobry Boże, daj mi prawdziwy pokój serca w podążaniu drogą wskazaną przez Twojego Syna. Daj otwarte oczy serca i łaskę wytrwania, czuwania, gotowości na Ciebie przychodzącego w tak wielu momentach życia. Pomóż przezwyciężyć lenistwo, zniechęcenie – może szczególnie teraz, w czasie wakacji, kiedy łatwiej jest je usprawiedliwić.

Czytaj dalej Wprowadzenia do namiotu spotkania – sierpień 2025

Wprowadzenia do namiotu spotkania – czerwiec 2025

10.06.2025

Mt 5, 13-16

Symbole soli i światła – proste, dla każdego zrozumiałe. Sól nadaje smak – można powiedzieć, że bez niej jedzenie jest niesmaczne, nijakie. Wzbogaca to, czym jest dana potrawa. A poza tym, świetnie konserwuje – tak, aby jedzenie nie zepsuło się. Nie potrzeba jej wiele, czasami wystarczy przysłowiowa szczypta soli – która wszystko zmienia. Jest jednak czymś podstawowym, ważnym, istotnym. Światło – mogę je przekazywać dopiero wtedy, kiedy sam się na nie otworzę, bo jest tylko jedno prawdziwe źródło tego światła, Jezus. Aby móc świecić tym Jego światłem, trzeba stawać się przezroczystym, przejrzystym.

Panie Jezu, pomóż mi, aby moja obecność wszędzie tam, dokąd idę Twoimi drogami, dodawała sił, otuchy, nadziei tym, których Ty na tej drodze postawisz. Pomóż, abym swoimi słowami, czynami, obecnością umiał na Ciebie wskazywać, i nigdy Ciebie sobą nie zasłaniać.

Czytaj dalej Wprowadzenia do namiotu spotkania – czerwiec 2025

Wprowadzenia do namiotu spotkania – lipiec 2025

04.07.2025

Mt 9, 9-13

Historia celnika Mateusza uczy nas, że nie ma znaczenia droga naszego życia, potknięcia na niej, upadki, popełnione błędy, niewłaściwe decyzje. Liczy się to, aby nie przegapić Jezusa, który na mojej drodze życia jest, zawsze był, szuka każdego z nas, zaprasza do nawrócenia i chce przemienić jego życie. Liczy się to, aby Jezusa na swojej drodze życia nie przegapić, nie pominąć.

Panie Jezu, otwieraj każdego dnia oczy mojego serca, przypominaj ciągle na nowo, że także ja potrzebuję Twojej łaski, Twojego uleczenia. Naucz iść za Tobą – nie tam, gdzie łatwiej i wygodniej, ale tam, dokąd Ty mnie posyłasz.

Czytaj dalej Wprowadzenia do namiotu spotkania – lipiec 2025

Wprowadzenia do namiotu spotkania – maj 2025

01.05.2025

J 3, 31-36

Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek, panujący nad wszystkimi i nad wszystkim. Większość ludzi na świecie wie, że ktoś taki istniał, był, żył – i dla bardzo wielu nie znaczy to zupełnie nic. Bo wiedza nie oznacza wiary. Wiara to poznanie Boga – Tego, który cierpi, bo tak wiele osób udaje, że Go nie ma, odrzuca Dobrą Nowinę. Ignoruje Tego, który jako jedyny jest posłany przez Ojca, w ręce którego wszystko zostało złożone. Jezus przyszedł i wszedł w ludzką historię jako człowiek, ale Jego słowa, dzieła i nauczania są przejawem działania Boga.

Otwórz, Panie, moje serce, abym umiał uwierzyć w świadectwo, które Ty dałeś, świadczyć w swoim życiu o wielkości dzieł Boga. Naucz przyjmować miłość, którą Ty nam dajesz – abyśmy na końcu ziemskiego życia mogli „ujrzeć życie”, które Ty obiecujesz.

Czytaj dalej Wprowadzenia do namiotu spotkania – maj 2025

Wprowadzenia do namiotu spotkania – kwiecień 2025

13.04.2025

Łk 22, 14 – 23, 56

Bogactwo treści opisu Męki Pańskiej jest tak wielkie, że tradycyjnie nie dodaje się w tym jednym dniu komentarza, wyjaśnienia w postaci homilii. Zasłuchaj się w te słowa – może w nagraniu, a może przeczytaj je ponownie. Spróbuj wyobrazić sobie to, co działo się w Jerozolimie w tych dniach, jakie emocje, pobudki, przekonania kierowały działaniami (albo zaniechaniami) postaci tej tragicznej historii.

Kim ja będę dzisiaj, albo jutro? Judaszem, który za bardzo uwierzył w siebie? Piotrem, który wiele deklarował, ale zaparł się ostatecznie i uciekł? Jezusem, który w Getsemani cierpiał trwogę osamotnienia? Piłatem, przekonanym o błyskotliwości swojego posunięcia, a w środku będącym po prostu tchórzem? Szymonem – przypadkowo przymuszonym do pomocy skazańcowi, który po prostu chciał iść swoją drogą? Albo tym „łotrem” z Golgoty – którym? W czyjej twarzy tego dramatu ja się odnajdę?

Czytaj dalej Wprowadzenia do namiotu spotkania – kwiecień 2025

Wprowadzenia do namiotu spotkania – marzec 2025

03.03.2025

Mk 10, 17-27

„Któż więc może być zbawiony?” to pytanie, które zadaje sobie każdy wierzący człowiek. Pytanie o sedno, cel, to, co najważniejsze na naszej drodze, fundamentalne. Coś, co z ludzkiego punktu widzenia jest niemożliwe – ale co jest darem Boga, który On ofiarował każdemu z nas. Rozumiejąc miłość Boga, staramy się na Jego zaproszenie odpowiadać, każdego dnia stając wobec pytania: co mam uczynić, aby osiągnąć życie wieczne? Co jeszcze? Co bardziej? Co lepiej? Albo inaczej – co mnie jeszcze ogranicza, odwodzi, co utrudnia, nad czym powinienem bardziej popracować? W czym jeszcze za bardzo po ludzku pokładam ufność?

Naucz mnie, Panie, tylko w Tobie pokładać nadzieję, i zrozumieć, że prawdziwie bogaty jest tylko ten, kto jest bogaty przed Tobą. Zaufać całkowicie i w pełni tylko Tobie.

Czytaj dalej Wprowadzenia do namiotu spotkania – marzec 2025

Wprowadzenia do namiotu spotkania – luty 2025

29.01.2024

Mk 4, 1-20

Pan Bóg niezmiennie zastawia przed nami Stół Eucharystii, ale także Stół Słowa – i właśnie dzisiaj podkreśla tak mocno: „Słuchajcie”. Nie bez powodu „wiara rodzi się z tego, co się słyszy” (Rz 10, 17). Dzisiaj usłyszę i rozumiem mniej, może prawie nic; jutro może usłyszę i trafi do mnie więcej – dokładnie jak to jest z tym Bożym Siewcą, którego ziarno wcale nie zawsze trafia na żyzny grunt, aby wydawać owoce. Ile razy Słowo trafia gdzieś obok drogi mojego życia, między kamienie czy ciernie? Ile razy, przez moją nieuwagę, to ziarno Słowa się gdzieś marnuje – nawet jeśli się staram?

Zastanów się, co przeszkadza mi być żyzną glebą dla Bożego Słowa? Co powoduje, że to Słowo nie zawsze może dać takie owoce, jak pragnął by tego Bóg? Poproś, aby na glebie twojego serca Jego Słowo mogło wzrastać i przynosić jak najlepsze owoce.

Czytaj dalej Wprowadzenia do namiotu spotkania – luty 2025

Jeśli chcesz…

Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił ze słowami: „Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego. (Mk 1,40-45)

Ten tekst, ten obrazek ewangeliczny można łatwo sprowadzić do poziomu: Jezus uzdrowił biednego, chorego na trąd człowieka. Uczynił cud, bo przecież to choroba (wtedy, wg stanu ówczesnej wiedzy medycznej) nieuleczalna. Czy jednak naprawdę chodzi Bogu właśnie o to; albo tylko o to?

Ten dialog chorego z Jezusem zamyka się właściwie na tych słowach – prośbie biedaka: jeśli chceszi odpowiedzi Jezusa: chcę. Jednoznacznej, nie budzącej wątpliwości, konkretnej, wprost. Żadne: muszę się zastanowić, zobaczyć, czy byłeś doby czy zły, jak żyłeś, czy zasługujesz na uzdrowienie (a może wręcz przeciwnie), czy warto ci pomóc. To Pana w ogóle nie obchodzi, nie ma żadnego znaczenia. A przecież, jeśli sprawiedliwość Bożą sprowadzić do rozumienia sprawiedliwości po ludzku – czy nie tak właśnie wiele osób by oczekiwało, aby postąpił, posługując się właśnie takimi kryteriami?

Ta odpowiedź Pana łamie nasze ludzkie schematy, nijak do nich nie pasuje. Bóg chce nas uzdrowić, oczyścić z tego, co jest chorobą, złem, słabością mojego życia, co mi to życie w pełni utrudnia, krępuje, więzi, boli. Tak po prostu. Bez żadnych warunków, deklaracji, obietnic, sprawdzenia kwitków, kartotek, katechizmu, indeksu do tego czy tamtego.

Co więcej, Pan nie stoi i nie czeka, ot tak – z tej sceny, opisu jej przebiegu, wynika, że to On wyciąga rękę do trędowatego, czyli czyni ten gest, zachęca, wykazuje inicjatywę, nie pozostawia wątpliwości, że widzi, słyszy, zauważa prośbę tamtego, kierowaną do Niego.

Mnie w tej scenie uderza jeszcze jedno – proszący chory przychodzi otwarty na wolę Boga, nie rości sobie niczego, nie żąda, nie domaga się. Zwróć uwagę, zwraca się do Jezusa słowami: jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Nie musisz, nie wiem, czy jestem godny, czy na to zasługuję. To nie jest wątpliwość w moc Jezusa – nie! Ja widzę w tych słowach raz że zaufanie w to, że On może uczynić cud i uleczyć trąd; a dwa, że proszący ma otwarte serce i ufa, że to, co uczyni Jezus, będzie dla niego dobre, najlepsze. Czy wiedział, że zostanie – fizycznie – uzdrowiony ze swojej choroby, był tego pewny? Wydaje mi się, że nie. Na pewno wierzył, że może go spotkać cud – ale ja w tych słowach widzę niesamowitą otwartość na to, że Bóg sam najlepiej wie, czego nam potrzeba, co będzie dla nas najlepsze.

Tu nie chodzi o to, czego Bóg chce dla mnie, żąda ode mnie – w ogóle, w żadnym wypadku. Pytanie należy skonstruować raczej: czego Bóg pragnie dla mnie, co On chciałby mi dać, ofiarować, czym mnie ubogacić?  Co będzie dla mnie najlepsze, pomoże mi wzrastać, nauczy mnie czegoś, dzięki czemu stanę się lepszy? Co jest istotne – nie oznacza to łatwej drogi, wręcz przeciwnie, ale wiarę w to, że to, czego Jezus pragnie dla mnie, zawsze będzie dla mnie dobre, będzie dla mnie szczęściem, nawet jeśli zdobycie go będzie kosztowało pewien wysiłek i trud.

(06. niedziela zwykła B)

Skup się na Słowie

Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”. (Mt 23, 1-12)

Na początku moją uwagę zwróciła jakby systematyka tego tekstu – to, co i w jakiej kolejności mówi Jezus. Najpierw przedstawia pewien problem, coś co wymaga zmiany, a następnie podaje rozwiązanie, wskazuje na to, jak powinno się postępować właściwie.

Czytaj dalej Skup się na Słowie

Panie, dobrze, że tu jesteśmy

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: „Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie”. (Mt 17, 1-9)

Cała dzisiejsza liturgia słowa – nie tylko perykopa ewangeliczna, ale też I czytanie niedzielne (Rdz 12, 1-4a – wezwanie Pana do Abrama, aby opuścił ziemię rodzinną) – to piękny dowód na kilka prawd, bardzo fajnie się uzupełniających. Jedna to ta, że życie z Bogiem to ciągła podróż, wędrówka, słyszenie i odpowiadanie na Jego zaproszenia – te łatwiejsze (kiedy zaprosił 2 apostołów, aby poszli z Nim, ot tak), i czasami te trudniejsze, wywracające życie do góry nogami (jak gdy prosił Abrama, aby zostawił wszystko, co ma, i wyruszył właściwie nie wiadomo, dokąd, na jak długo, jak i gdzie). Druga: Bóg uwielbia procesy, stymulowanie rozwoju człowieka – bo przecież całe nasze życie, dojrzewanie, odkrywanie siebie, rozeznawanie i wypełnianie powołania to jeden wielki proces przygody z Nim. I trzecia: to wszystko jest nam dane, zaproponowane w wielkiej wolności i szacunku wobec tego, co my (każdy z nas) z tym chce zrobić, o ile w ogóle zechce.

Czytaj dalej Panie, dobrze, że tu jesteśmy