Te dni ostatnie są jakieś takie melancholijne dla mnie, przepełnione – jakby w tle, bo przecież praca, dom, obowiązki i inne bieżące sprawy – pewnymi myślami o przemijaniu, kruchości życia, tym jak to wszystko jest nietrwałe. Oczywiście, w kontekście odejścia Jana Kaczkowskiego, który wczoraj nieopodal w Sopocie został pochowany. Piękna to była uroczystość, bo przyszły mu podziękować za to, kim był i jaki był, dosłownie tłumy ludzi.
Tag: jan kaczkowski
Odszedł Jan Kaczkowski
Wczoraj – drugi dzień świąt wielkanocnych, sielanka rodzinna, trochę odpoczynek po dość intensywnej samej Wielkanocy. I w tym wszystkim wczesnym popołudniem jakoś wyskoczyło mi w komórce: ks. Jan Kaczkowski zmarł. Jak to??? Jan??? Człowiek, który żył na pełnej petardzie? Człowiek, który po ludzku już dawno żyć nie powinien? A jednak. Tak właśnie. Janek odszedł, przeszedł w tę drugą, lepszą część życia.
Pomódl się za ks. Jana Kaczkowskiego
Stan ks. Jana Kaczkowskiego się pogorszył. Wczoraj poszła w świat na Facebooku taka informacja. Z jednej strony pomyślałem: ze 2 tygodnie temu też tak ktoś napisał, a okazało się, że nic się nie wydarzyło. Niestety, tym razem zarówno boska.tv, jak i deon.pl powołali się na najbliższych Jana – jego rodzinę. Czyli coś w tym jest.
Żebranie na hospicjum i monopol na dobro
Nieznajomi potrafią przyjść i zostawić 2 tys. zł?
– To się często zdarza.
Coś mówią?
– Różnie. Kiedyś pod kościołem złapali mnie ludzie, których nie znałem, i dali mi 8 tys. zł. Powiedzieli, że wyszedł im interes. Inny postanowił, że jak dobrze sprzeda mieszkanie, to część da na hospicjum. Zeszłej zimy, był wtedy tęgi mróz, wracałem wieczorem do hospicjum, tuż przed drzwiami zobaczyłem kolesia w jakiejś fufajce i poplamionych dżinsach. Bez czapki, z czerwoną twarzą i brudnymi, styranymi dłońmi. Wyciągnął w moim kierunku rękę. Pomyślałem, że chce na wino, ale on otworzył dłoń, leżała na niej pięciozłotówka. – To dla księdza na hospicjum – wychrypiał. Często to są jakieś duchowe postanowienia. Im więcej dają, tym skromniej. Jak ktoś przynosi kawał pieniądza, to nim nie macha.
I wreszcie, króciutka ale jakże trafna myśl o WOŚP:
Oczekiwanie, że państwo da, państwo zrobi, stwarza coś na kształt homo sovieticusa, o którym mówił ksiądz Józef Tischner. Jeżeli będziemy myśleć, że państwo wszystko powinno, a co za tym idzie – wszystko może, to ta postawa zaowocuje społecznym bezruchem, swoistym otępieniem. Ruch społeczny polegający na tym, że jedni coś organizują, a inni dają na to pieniądze albo pomagają osobiście, jest bardzo ważny. Oczywiście ileś tam osób zarabia, pracując w wielkich fundacjach, ale inaczej się nie da. Można to nazwać dobroczynnym biznesem. I taka działalność ma swój dobroczynny wpływ na ludzi – aktywizuje ich. Nie siedzą wkurzeni na fotelu z nogą założoną na nogę i nie powtarzają: „Niech państwo mi da, bo mi się należy”. Akcje społeczne uczą odpowiedzialności za otoczenie, budują społeczeństwo obywatelskie. A ponad to, że Orkiestra wyposaży jakiś szpital czy kupi respiratory dla placówek z połowy kraju, musimy pamiętać, że dzięki akcjom Jurka Owsiaka uratowano życie i zdrowie iluś tam osobom.
Ksiądz daje na Orkiestrę?
– Daję. Nie za dużo – 20, 50 zł. Przyklejam serduszko na sutannę i chodzę z nim całą niedzielę. My, chrześcijanie, nie mamy monopolu na dobro.