Tak, Jezus był uchodźcą

W ostatnich dniach, w okolicach świąt, przez internet przewala się burzliwa dyskusja dotycząca kwestii, dla mnie akurat marginalnej, ale jednak mocno akcentowanej w związku z licznymi apelami choćby papieża Franciszka o pomoc dla uchodźców, nie tylko z Aleppo. Mianowicie – czy Jezus był uchodźcą? 

Czytaj dalej Tak, Jezus był uchodźcą

Nie można nie pomóc Aleppo

Kilka razy pisałem już tutaj o uchodźcach – tutaj, a przede wszystkim tutaj. Dzisiaj – w kontekście coraz bardziej dramatycznych informacji, docierających chociażby z Aleppo, ale ogólnie z Bliskiego Wschodu, temat staje się dosłownie palący. W tym kontekście budująca jest z pewnością postawa przede wszystkim szeregowych ludzi i ich oddolnych inicjatyw. Milczenie w tej kwestii lub jej ignorowanie – czyli inaczej nie zrobienie nic, aby pomóc – to nic innego jak egoizm. A sprzeciwianie się pomocy? Można by to nazwać gorzej.

Czytaj dalej Nie można nie pomóc Aleppo

Nie można inaczej

Nie mam wątpliwości, że w poprzednim temu poświęconym wpisie nie wyczerpałem tematu uchodźców – zresztą trudno by było, a tym bardziej nie mam takich ambicji. Tym niemniej, dzisiaj kolejna porcja cytatów osób mądrzejszych ode mnie i argumentów na poparcie po prostu chrześcijańskiej bezkompromisowości w tym temacie.

Czytaj dalej Nie można inaczej

Polski Samarytanin AD 2016

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: A kto jest moim bliźnim? Jezus nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał. Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców? On odpowiedział: Ten, który mu okazał miłosierdzie. Jezus mu rzekł: Idź, i ty czyń podobnie! (Łk 10,25-37)

Historia stara jak świat, znana i zrozumiała dla każdego – nawet, jak wynika z jej treści, dla rozmówcy Jezusa, który nie miał żadnych wątpliwości, czyje postępowanie należało uznać za właściwe, dobre, pełne miłosierdzia (warto zwrócić uwagę – nie po to, aby tych pozostałych nazwać złymi, samolubnymi czy najgorszymi). A jednak, my dzisiaj jakby w ogóle jej nie rozumiemy – bo dalej robimy swoje, bijąc brawo Samarytaninowi i jednocześnie postępując dokładnie na odwrót, czyli jak lewita czy kapłan z tego obrazka. 

Czytaj dalej Polski Samarytanin AD 2016