Kiedy człowiek podejmie pewną samodyscyplinę, po jakimś czasie zaczynie odkrywać, że nic nie daje tak niesłychanej świeżości, jak proste przeżywanie życia. (Krzysztof Pałys OP)
Tag: codzienność
Moje własne trudne Emaus
Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze? Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało. Zapytał ich: Cóż takiego? Odpowiedzieli Mu: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli. Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. (Łk 24,13-35)
Chodzi po prostu o to, że wszystko, co się w życiu dzieje, ma swój sens, i nie uciekając od niczego, wszystko można położyć przed Bogiem. O pewnych etapach historii swojego życia nie trzeba zbyt długo pamiętać czy też czegoś wyciągać, gdy już udało się uporządkować pewne rzeczy. Trzeba pamiętać, że my jako my realizując różne powołania, całą tę historię mamy w sobie, i cała ta historia należy do Boga.
Zaproszenie Boga
Jezus ukazał się znowu nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten
sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany
Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon
Piotr powiedział do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my
z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A
gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie
wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: Dzieci, czy nie macie
nic do jedzenia? Odpowiedzieli Mu: Nie. On rzekł do nich: Zarzućcie
sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu
mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń,
którego Jezus miłował: To jest Pan! Szymon Piotr usłyszawszy, że to
jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi
– i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą
sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu
łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na
nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: Przynieście jeszcze
ryb, któreście teraz ułowili. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg
sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo
tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus:
Chodźcie, posilcie się! Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu
pytania: Kto Ty jesteś? bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł,
wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus
ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli
śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy
miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz,
że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje. I znowu, po raz drugi,
powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu:
Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje.
Powiedział mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?
Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy kochasz Mnie? I
rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł
do niego Jezus: Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy
byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy
się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i
poprowadzi, dokąd nie chcesz. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką
śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: Pójdź za
Mną! (J 21,1-19)