Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Go w mowie. Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie glądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie? Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: Czemu Mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową! Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: Czyj jest ten obraz i napis? Odpowiedzieli: Cezara. Wówczas rzekł do nich: Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga. (Mt 22,15-21)
To, o czym mowa w tym zeszłotygodniowym niedzielnym tekście, to problemy, z którym nie radzimy sobie w ogóle dzisiaj, mimo upływu wieków: pokusa pochlebstwa, od którego zaczęli faryzeusze, a także problem z rozgraniczeniem spraw Bożych od spraw ludzkich, w tym relacja polityki do spraw wiary.
Nie żyjemy i nie funkcjonujemy w próżni, zawieszeni w jakiejś dziwnej przestrzeni, sami sobie będący władcą, sterem i okrętem. Żyjemy w społecznościach, zorganizowanych w miasta, państwa, kierujących się swoimi prawami i nakładającymi pewne obowiązki na obywateli. Pomijając ocenę tego, czy dane państwo dobrze realizuje swój obowiązek zapewnienia pewnych podstaw społeczeństwu (w kryteriach obiektywnych) – nie można mieć wątpliwości, że uchylanie się od płacenia podatków co do zasady jest grzechem (nie mówię o sytuacji tzw. ustawowego bezprawia, czyli tego, co miało miejsce w III Rzeszy, kiedy zgodnie z prawem uchwalano przepisy w sposób oczywisty bezprawne). Nawet, jeśli nie podoba mi się to, że są podatki i mnie obciążają – jeśli nie jestem w tej sferze uczciwy, to popełniam grzech. Trudno oczekiwać, aby władza wywiązywała się ze swoich obowiązków, kiedy obywatele na realizację tych obowiązków nie łożą, nie partycypują w nich.
To jest obowiązek każdego z nas – właśnie jako człowieka wierzącego – aby pokazywać, że unikanie płacenia podatków„neguje podstawową zasadę życia: wzajemną pomoc (tak mówił papież Franciszek 04 lutego 2017 r. do uczestników audiencji dla uczestników sympozjum na temat ekonomii, zorganizowanego przez ruch Focolari). Nie chodzi o sympatie czy antypatie polityczne, ale uczciwość wobec władzy w kontekście późniejszego prawa do jej rozliczania z obietnich i realizacji konkretnych zamierzeń (w przypadku Jezusa było trochę inaczej – kontekst polityczny był taki, że poparcie płacenia podatków mogło zostać zinterpretowane jako akceptacja dla okupacji rzymskiej nad Jerozolimą).
Bibliści zauważyli bardzo ciekawą kwestię – w greckim przekładzie to, co w pytaniu Jezusa po polsku odczytujemy jako słowo „podobizna”, wyrażone jest słowem eikon, które to po raz pierwszy pojawia sięw Piśmie Świętym… w kontekście nie innym, jak własnie stworzenia człowieka w ogrodzie Eden: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27). Mam więc nie tylko oddać człowiekowi u władzy to, co mu się należy z tytułu jej sprawowania, ten podatek – ale dalej: skoro człowiek jako istota jest stworzony na obraz (i podobieństwo) Boga, to znaczy, że my ze swojej natury po prostu powinniśmy stanąć po stronie Boga. Nasze zadanie w życiu, każdego, to rozwijanie w sobie tego Bożego pierwiastka. Misja każdego z nas – aby Bóg odbijał się w moim życiu tak, żeby ten Jego obraz we mnie widzieli inni.
Aby dzięki temu, jak ja żyję (nie chodzi nawet o słowa! te płyną łatwo) widzieli i dzięki temu Mu wierzyli. Aby ludzie dzięki świadectwu mojego życia mogli poznać Boga – tak, jak poznał Go król perski Cyrus. Może nie każdy z nas będzie słynnym politykiem, faktycznym władcą, ale nie da się ukryć, że zadaniem każdego z nas jest ukazywanie w pozytywnym sensie tego, o czym jest mowa w I czytaniu o Cyrusie (Iz 45,1.4-6): „Ja jestem Pan, i nie ma innego” – piękna poznania i nawiązania relacji z Bogiem. My jesteśmy przez Boga stworzeni i należymy do Niego – stąd płynie powołanie każdego z nas.
I jeszcze jedna rzecz. Wiele osób w kontekście tego tekstu oczekuje wyjaśnienia i jest dla nich oczywiste, że należy mówić o rozgraniczaniu spraw ludzkich oraz spraw Bożych. Wyraźne zaznaczenie ich odrębności. Cezarowe dla Cezara, Boże dla Boga. Tydzień temu papież Franciszek powiedział:
Chrześcijanin jest powołany do aktywnego angażowania się w sprawy ludzkie i społeczne, nie przeciwstawiając „Boga” i „cezara”, ale oświecając rzeczywistości doczesne światłem, które pochodzi od Boga. Z jednej strony nakazując zwrócenie cezarowi to, co należy do niego Jezus oświadcza, że płacenie podatku nie jest aktem bałwochwalstwa, ale obowiązkiem wobec władzy doczesnej; a z drugiej strony – i tutaj Jezus rzuca iskrę – odnosząc się do prymatu Boga, prosi, aby oddać Jemu to, co do Niego należy jako do Pana życia ludzkiego i historii.
Co z tego wynika? Słowa Jezusa: „oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga” bynajmniej nie oznaczają, że ta ludzka sfera (obazkowo: podatki) nie ma nic wspólnego z kwestią wiary. My wszyscy – obywatele płacący podatki, ale także decydenci celów na które zostaną spożytkowane środki z podatków, my wszyscy należymi i zależymy do Boga. To, co określamy po ludzku mianem władzy, jest po prostu niczym w zestawieniu z mocą i potęgą Boga – tylko On jest prawdziwym władcą. I dlatego właśnie bez sensu były te podchody i próby podchwytliwego przyłapania Jezusa na jakiejś nieścisłości, niespójności wypowiedzi – czego oczekiwali faryzeusze.
Błyskotliwej pointy nie będzie. No, może taka krótka. Nie moja, powiedział to blisko 2000 lat temu św. Augustyn. Gdy Bóg będzie na pierwszym miejscu, wszystko inne także znajdzie się na właściwym. Czy w zakresie płacenia podatków, czy w każdym innym kontekście.
Ps. Wielu księży w tych dniach nawiązywało do ofiarności wiernych i finansów Kościoła. Mam zawsze mieszane uczucia, widząc biznatyński przepych wielu, czytając o kolejnych przypadkach, gdy np. pewien kardynał-emeryta za setki tysięcy odstawiał sobie apartament albo inny niemiecki biskup pałacyk budował (zresztą, przykłady tego mam też na swoim diecezjalnym podwórku…). Dlatego ucieszyłem się, że są księża, którzy mają w tym zakresie wyczucie i potrafią napisać coś takiego:
Ciągle zapominamy, my księża, że pieniądze łatwo nie przychodzą, że trudno je zarobić, a jeszcze trudniej komuś dać. I że tak łatwo nam przychodzi wprowadzać ludzi w wyrzuty sumienia i poczucie winy, kiedy wygłaszamy proste teksty z ambony (o. Grzegorz Kramer SI).