Jak to będzie z tymi żniwami

Jezus odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie i prosili Go: Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście! On odpowiedział: Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha! 
(Mt 13,36-43)

Niewiele jest w Ewangelii miejsc, gdzie Jezus tak dokładnie, wprost, że bardziej się nie da, tłumaczy przypowieść. I do tego – uczniom. Nie ma tu jednak ani słowa wyrzutu – po prostu wyjaśnienie. Bo Bóg – Ten prawdziwy – przychodzi do człowieka, aby uprościć, aby wyprostować to co zakręcone i powykrzywiane, aby ułatwić i zatroszczyć się. (W tym kontekście – polecam świetny felieton o. Dariusza Kowalczyka SI z najnowszego GN)
Bóg jako wielki i dobry Siewca, który działa rękami swojego Syna. Nasiona to my – ludki Boże, istniejące od momentu naszego poczęcia, i dążące ku nieskończoności ze swoją nieśmiertelną duszą z jednej strony, i ludzkimi słabościami z drugiej. Każdą swoją decyzją, każdym dokonanym wyborem zbliżamy się do owego Dnia Sądu, tak obrazkowo powyżej opisanego jako żniwa, i stajemy się – a to synami królestwa, gdy postępujemy właściwie, a to synami Złego, kiedy dajemy się owemu Złemu skusić. 
Czy należy powyższe słowa interpretować jako permanentny koniec dla tych, którzy w swoim życiu częściej wybierali Złego, stając się bardziej jego synami? Czy spotka ich los, jaki spotyka chwasty, spalane bez mrugnięcia okiem w ogniu? Nie wątpię – Bóg przyjdzie i będzie sądził. Będą Mu wiadome wszystkie uczynki danego delikwenta, owe zgorszenia i nieprawości. I pewnie tych opornych spotka jakaś, być może bardzo nawet dotkliwa kara w formie czegoś, co znamy jako „czyściec”. Nie wierzę jednak (niestety?) w to, że Bóg – Miłość bez końca – będzie chciał kogokolwiek zatracić na przysłowiowy „amen”, bo – przy całym szacunku dla Jego wielkości i faktu, iż dał nam wolną wolę, to stało by w sprzeczności z Jego umiłowaniem każdego z nas. 
Mamy czas tutaj, na ziemi, dany aby dokonywać wyborów, opowiadać się po Jego lub Złego stronie. W końcowym rozrachunku, przy owych anielskich żniwach, Bóg rozsądzi, i niektórych nagrodzi od razu, a niektórym każe poczekać, i sama świadomość tej konieczności będzie dla nich wydaje mi się dość dotkliwą karą, takim właśnie oczyszczaniem. Zdecydowanie o. Wacław Hryniewicz OMI mnie przekonuje w tym zakresie 🙂
>>>
To był – jeszcze jest – dość napięty i intensywny czas. Podjąłem decyzję i zrealizowałem ją – porozumiałem się z pracodawcą co do rozwiązania umowy. Formalnie pracuję do końca sierpnia, praktycznie zaś 2 sierpnia jestem ostatni dzień, reszta to proporcjonalny wymiar urlopu do wykorzystania. Materialnie na tym stracimy – kilkaset złotych mniej; forma zatrudnienia w nowym miejscu też mniej ciekawa – umowa na zastępstwo zamiast umowy na czas nieoznaczony (ale zakładam, że będzie dobrze, jak się sprawdzę to zatrudnią normalnie). No i niepełny etat – w urzędzie się tak nie da, że niby jesteś, ale jeden dzień w tygodniu Cię nie ma. Ale pod każdym względem praca będzie spokojniejsza, lepsza, bardziej normalna, w sensowniejszych godzinach – będę w domu wcześniej. Urząd – fakt, w pewnym sensie „wielki powrót”. 
Tak więc wszystko jakby się układało. Ostatnie 3 dni w tej pracy. Zupełnie inne podejście do wszystkiego, spokój, dystans. Nie rusza mnie to już. Na nic się nie napinam, nie muszę się wykazywać – bo i po co, przede wszystkim dlatego, że nawet kiedy mi zależało i się wykazywałem, to nikt nawet tego nie zauważał.
Mama szczęśliwie przeszła pierwszą serię chemioterapii, w kontekście tego, jakie mogły być, naprawdę praktycznie obyło się bez komplikacji i skutków ubocznych. Trzymamy mocno kciuki, teraz odpoczywa, niestety przez tropikalną pogodę trudno się oddycha.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *