Kolejna sytuacja, która w dramatyczny sposób pokazuje, że obecna władza po prostu z ludźmi się nie liczy. Chodzi o to, co od grudnia dzieje się w gminie Dobrzeń Wielki nieopodal Opola. Rząd wymyślił sobie w Warszawie jej podział i częściowe włączenie w granice administracyjne Opola. Trwała głodówka – mogło dojść do tragedii. A co na to władza? To, co zwykle – przez przeszło tydzień nic. Pomimo apeli tamtejszego biskupa. Głodówka musiała trwać jeszcze tydzień, żeby władza poszła po rozum do głowy.
Od dnia 01 styczni 2017 r. do Opola przyłączone zostały sołectwa gminy Dobrzeń Wielki, Prószków, Dąbrowa i Komprachcice – co spowodowało, że część mieszkańców dotychczasowej gminy Dobrzeń Wielki zostało z początkiem nowego roku peryferyjnymi Opolanami, a część w okrojonej, dość biednej i najmniejszej w okolicy gminie Dobrzeń Wielki w jej nowym kształcie.
Dlaczego protestowali? Tradycja, odmienność, samorządność to jedno – nic dziwnego, jeśli gmina działała w ramach swoich struktur, to ludzie nie chcieli stać się peryferyjną częścią wojewódzkiego molocha Opola. Ale też prozaicznie – likwidacja wielu lokalnych instytucji, a co za tym idzie: zwolnienia ich pracowników. W kontekście dalszego funkcjonowania gminy, nowej, tej mniejszej – wyliczone na poziomie 40 mln zł rocznie prognozowane spadki dochodów z podatków (mniej mieszkańców będzie – to i mniej pieniędzy wpłynie do budżetu gminy). A tak prozaicznie – choćby dom kultury, jedyne takie miejsce w gminie, dawało zajęcie dzieciom po szkole (sportowe, taneczne, plastyczne, muzyczne i inne) czy dorosłym po pracy, animowało społeczność regionu. A teraz co? Nic, bo go nie będzie. A to nie jest wielkie miasto, gdzie można po prostu pójść na podobne zajęcia gdzieś indziej. Po prostu bronili swojej, w pewnym sensie, małej ojczyzny – i pewnie każdy z nas zrobił by dokładnie to samo w podobnej sytuacji.
Głodówka – jak podają uczestnicy – trwała 367 godzin, od 26 grudnia 2016 r. do wieczornych godzin 11 stycznia 2017 r. Symbolicznie, rozpoczęła się po… koncercie kolęd w II dniu świąt. Włączyli się w nią nie tylko szeregowi mieszkańcy gminy, ale i osoby rozpoznawalne – sołtysi, dyrektor miejscowego gminnego ośrodka kultury. Łącznie przez ten czas pogotowie musiało zabrać 6 uczestników głodówki. Nie jest przesadą mówienie, że mogło dojść do tragedii. Czy ktoś z decydentów się tym przejął? Może, ale bardzo długo trwało, aż ktokolwiek zwrócił uwagę na Dobrzeń Wielki i to, co się tam działo.
Żeby było jasne – to nie jest tak, że mieszkańcy, ot, spontanicznie z dnia na dzień się skrzyknęli i zaczęła się głodówka. Mówili wprost, że przewidywali, że będą musieli podjąć tak radykalne kroki – w związku z dwumiesięcznym brakiem jakiegokolwiek odzewu ze strony władz, do których się zwracali o zmianę decyzji.
Co istotne, apele do protestujących biskup opolski kierował 30 i 31 grudnia 2016 r. oraz 02 stycznia 2017 r. Owocem podjętej przez niego mediacji była wyrażona przez przedstawicieli protestujących gotowość odwołania protestu głodowego z chwilą przyjazdu do nich ministra spraw wewnętrznych i administracji (co do Warszawy przekazał wojewoda opolski).
05 stycznia 2017 r. swój list w sprawie wystosował i upublicznił ordynariusz opolski bp Andrzej Czaja:
Już 10 dni trwa pod Opolem w Gminnym Ośrodku Kultury w Dobrzeniu Wielkim protest głodowy. Jest to desperacki akt kilkunastu osób z gminy Dobrzeń Wielki w związku z przyłączeniem znacznej części gminy do miasta Opola. Moje apele (30, 31 grudnia 2016 r. i 2 stycznia br.) o zaprzestanie, czy zawieszenie protestu zostały odrzucone. Owocem podjętej przeze mnie mediacji jest wyrażona przez przedstawicieli protestujących gotowość odwołania protestu głodowego z momentem przyjazdu do nich pana ministra Mariusza Błaszczaka. Wojewoda Opolski, pan Adrian Czubak przekazał prośbę protestujących do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Od dwóch dni protestujący oczekują na przyjazd Pana Ministra.
Tymczasem sytuacja nabiera coraz bardziej dramatycznego kształtu. Pierwsze osoby były już odwie-zione do szpitala. Wrócili jednak i wraz z pozostałymi dalej głodują, i nie mają zamiaru przerwać protestu. Jestem głęboko zaniepokojony, żeby nie powiedzieć przerażony tym, co może się wydarzyć, a przecież można temu zapobiec. Protestujący oczekują przyjazdu kogoś wprost z Rządu RP, aby mogli przedstawić swój punkt widzenia na temat procedowania i skutków przyłączenia ich gminy do Opola. Wołają o wysłuchanie.
Dlatego w zaistniałej, trudnej sytuacji, zwracam się do Pani Premier i bardzo proszę o delegowanie swego przedstawiciela do Dobrzenia. Przyjazd przedstawiciela Rządu RP pozwoli zawiesić protest głodowy i będzie można usiąść do konstruktywnego dialogu władz miasta z protestującymi.
Szanowna Pani Premier, ja już naprawdę nie wiem, co mam jeszcze zrobić, by nie doszło do jakiegoś nieszczęścia. Nie staję w obronie żadnej ze stron i nie reprezentuję żadnego środowiska społecznego, ani tym bardziej politycznego. Występuję wyłącznie jako pasterz Kościoła Opolskiego w trosce o dobro konkretnych ludzi. Nie mogę stać bezczynnie i milczeć. Dramat podziału i wielkiego sporu jest już faktem, ale nie jest za późno, by zapobiec czemuś więcej. Proszę więc przyjąć mój apel wypowiadany w sytuacji bezradności jako wyraz odpowiedzialności biskupa za dobro każdego człowieka na ziemi powierzonej jego pasterskiej trosce, a równocześnie jako wyraz mojej wiary w Pani wrażliwość serca na ludzką biedę i zatroskanie o dobro każdego obywatela i całej naszej Ojczyzny. Chodzi o prosty, a jakże ważny akt dobrej woli. Bardzo proszę o delegowanie do Dobrzenia w trybie pilnym swojego przedstawiciela.
Równocześnie zwracam się do wszystkich protestujących w gminie Dobrzeń Wielki o wielką roztropność i rozwagę. Proszę Was, głodujących, o należyte poszanowanie wartości życia i zdrowia, dobra rodziny. Proszę Was, wszystkich zaangażowanych w protesty od wielu miesięcy, spójrzcie na wszystko bardziej racjonalnie i oczyma wiary, i podejmijcie trud opanowania negatywnych emocji, które pociągają za sobą słowa i postawy niegodne człowieka, a tym bardziej chrześcijanina – dziecka Bożego.
Zwracam się też do wszystkich duszpasterzy i wiernych Kościoła Opolskiego. Módlmy się wszyscy o Bożego Ducha w sercach zwaśnionych stron, o jak najlepsze i sprawne rozwiązanie zaistniałego sporu i konfliktu oraz o łaskę pojednania i pokoju na naszej pięknej Ziemi Śląska Opolskiego i w całej naszej Ojczyźnie.
Już samo to, że list został opublikowany, wskazuje na dramatyczność sytuacji – w mojej ocenie, bierność przede wszystkim po stronie rządowej – skoro protestujący wskazali, że czekają na przedstawiciela rządu i kiedy rząd takowego wyśle, przerwą głodówkę. Czyli inne formy apelu biskupa nie wystarczały. Zresztą, bp Andrzej pojawiał się wcześniej kilka razy na miejscu w gminie i próbował tonować nastroje protestujących – jak widać, nie udało się. Trudno rozpatrywać ten list powyżej inaczej jak, dość dramatyczne, wezwanie biskupa skierowane przede wszystkim do rządu o odzew na postulaty protestujących i przysłanie przedstawiciela.
Bardzo istotne – bp Czaja nie opowiedział się po żadnej ze stron, nie wskazywał kto ma rację a kto nie, działał wyłącznie w celu zażegnania konfliktu i doprowadzenia do przede wszystkim wstrzymania głodówki, a następnie rozmów stron – protestujących mieszkańców z władzami państwa.
Apel biskupa poskutkował, nadspodziewanie szybko. Tego samego dnia 05 stycznia 2017 r., po kilkugodzinnych rozmowach w kurii diecezjalnej opolskiej (w obecności biskupa, wojewody, prostestujących z wójtem gminy), uczestnicy głodówki w Dobrzeniu Wielkim ustalili z przedstawicielami władzy, że protest ten będzie zawieszony. Pomimo tego, protest trwał nadal blisko tydzień dłużej – dopiero wtedy bowiem pojawiło się konkretne zaproszenie protestujących do Warszawy na rozmowy z ministrem. Za kuriozalne w tym kontekście można uznać wypowiedzi przedstawicieli rządu, jako by „do kluczowych rozmów doszło dzięki inicjatywie i zaangażowaniu premier Beaty Szydło i ministra Błaszczaka” – to bowiem premier i minister tyle czasu (od 26 grudnia 2016 r.) zwlekali z konkretną propozycją dla protestujących.
Pomimo tego, dopiero tydzień później władza – która skutecznie pokazała, ile ją obchodzą potrzeby elektoratu w momencie, kiedy nie ma w perspektywie żadnych wyborów – raczyła odpowiedzieć. Ludziom – bo ich zauważyła? Ludziom – bo upomniał się o nich biskup, i partia, która mieni się katolicką, dość słabo wygląda w tej sytuacji, kiedy takiego biskupa prośbę olewa? Nie ludziom, a samemu biskupowi – żeby okazać swoją wspaniałomyślność? To w sumie bez znaczenia – bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że reakcja po tak długim czasie to nic innego, jak okazanie pogardy i wskazanie ludziom miejsca w szeregu. Propozycja rozmów czy jakikolwiek odzew ze strony władz mogła się pojawić jeszcze w starym roku – gdyby ktoś chciał. Ci ludzie przecież domagali się przede wszystkim tego, żeby przestano ich lekceważyć, i aby przyjechał do nich rozmawiać przedstawiciel rządu. Ale musieli czekać – pomimo spotkania 05 styczania – aż do 12 stycznia.
Dramat głodówki został jak na razie zażegnany – czy skutecznie? Co będzie dalej? Dzisiaj grupa protestujących ma spotkać się z Mariuszem Błaszczakiem, ministrem spraw wewnętrznych, w warszawskim Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog”.
Bardzo cieszy w tym wszystkim postawa bpa Andrzeja Czaji – który nie tylko podjął, ale podejmował raz po raz próby zażegnania konfliktu, do skutku. Straszne jest to, że musiał on użyć słów: „Szanowna Pani Premier, ja już naprawdę nie wiem, co mam jeszcze zrobić, by nie doszło do jakiegoś nieszczęścia” żeby ta właśnie premier rządu – fakt, z Warszawy do Opola jest kawałek – zrozumiała, że powinna działać i to konkretnie. W tym kontekście należało by działanie jej przedstawiciela w terenie – a więc wojewody – uznać za bardzo nieporadne, skoro nie umiał zaradzić sytuacji przez tyle czasu.
Nie ma znaczenia, która partia jest u władzy – każda władza, która w taki sposób postępuje z ludźmi i ich lekceważy, jest w mojej ocenie zła. Szyld nie ma znaczenia. A już tym bardziej, jeżeli podpiera swój autorytet wiarą katolicką, powołuje się na Boga, fotografuje z upodobaniem ze znanymi duchownymi i biskupami. Klasyczny przykład: Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek.