(…) Mam nadzieję, że ból życia jest do zniesienia.
Serdecznie dziękuję za to wzruszające spotkanie. Mam nadzieję, że jeżeli nie pomogło Ci za bardzo, to i nie dobiło.
Zobacz jak to sie plecie. Poprzednie takie było jak X chowała mamę.
Od naszego spotkanie chodzi a mną motyw przewodni „Zmruż oczy” , przesyłam, może będzie lżej.
ściskam całe osierocone stadko
Film „Zmruż oczy” z genialną rolą Zamachowskiego widziałem kilka razy, w tym raz u dominikanów w Mikołaju w ramach, zaniechanego już, kina pod gwiazdami. Niby dziwny, niby monotonny, a jednak jak bardzo prawdziwy. Polecam, kto nie widział, a sam sobie go pewnie odświeżę.
Ad rem. Tekst, który Mama tej koleżance wtedy przesłała, a który sam chyba gdzieś już sobie wynotowywałem:
Jest czas by mieć. Jest czas by tracić.
Jest czas by szukać. Jest czas zobaczyć.
Mieć w górze niebo, w sobie spokój.
Pod sobą krzesło, świat gdzieś z boku.
Jest czas na słowa. Jest czas milczenia.
Jest czas być w słońcu. Jest czas być w cieniu.
Mieć ręce pod głową, zmrużone oczy, patrzeć jak życie się toczy.
Jest czas by pytać. Jest czas by wiedzieć.
Jest czas by śnić. Jest czas dla ciebie.
Jest czas by widzieć, między chwilami, to czego nie ma – a
jest.
Ta końcówka trochę ks. Twardowskiego przypomina, prawda? Pamiętam, że główny bohater w filmie mówił mniej więcej: „Zmruż oczy, tak widać lepiej”. Że mało tam było akcji, a sporo patrzenia w przestrzeń, obserwowania pustego podwórza, zapatrzenia, zamyślenia… Zamiast lecieć bez sensu – przystanąć, zamarudzić nad byle czym, zatrzymać się i zmrużyć te oczy.
I umieć je zmrużyć tak samo właśnie, kiedy serce najbardziej boli, gdy odchodzi lub odszedł już ktoś najbliższy, kogo kochamy, bez którego świat wydaje się walić i niszczeć. To po prostu taki czas, jak inny – tylko bardziej bolesny dla tych, co zostają i żyją dalej, w przeciwieństwie do tych, których czas nadszedł. My tutaj ciągle tracimy i szukamy – oni już mają i widzą, zobaczyli. My nad sobą mamy niebo – oni już w sobie spokój, bo połączyli się ze źródłem pokoju. Nam świat ciągle przesłania wszystko – oni już mają odpowiedni dystans, bo są poza nim. Wspominamy słowa i milczymy, wspólne chwile na słońcu ukrywając rozpacz w cieniu serca. I tak nagle, wyjątkowo, jakby wyjęci z czasu montujemy piękną retrospekcję z życia tego, kogo właśnie tak bardzo i nagle zabrakło. My tutaj ciągle pytamy – oni już wiedzą. A co najpiękniejsze – z tym wszystkim czekają tam na nas.