Ważne słowa z ust papież padły już na pokładzie samolotu lecącego z Rzymu do szkockiego Edynburga – mówił o skandalach pedofilskich, o winie i zaniedbaniach ze strony Kościoła i woli pracy nad odzyskaniem nadszarpniętego zaufania:
Teraz jesteśmy w momencie pokuty, pokory i szczerości, tak jak napisałem (w liście) do biskupów Irlandii”. „Musimy odbyć czas pokuty i pokory oraz odnowić absolutną szczerość i nauczyć się jej na nowo. (…)_ Ksiądz w chwili święceń, przygotowywany przez lata do tego momentu, przyrzeka Chrystusowi, że stanie się jego głosem, jego ustami, jego ręką i będzie służyć całym swym jestestwem temu dobremu pasterzowi, który miłuje, pomaga i prowadzi do prawdy. Trudno zrozumieć, jak człowiek, który powiedział coś takiego, może potem popaść w taką perwersję. (…) Wiemy, że to jest choroba i że w tym przypadku wolna wola nie funkcjonuje. Musimy zatem pomóc tym osobom w wysiłku przeciwko samym sobie i wykluczyć wszelki ich dostęp do młodzieży. (…) Najwyższym priorytetem są ofiary; jak możemy im zadośćuczynić, co możemy zrobić dla tych osób, by przezwyciężyły traumę, by odnalazły życie i ufność w przesłanie Chrystusa.
Nie zabrakło słów, zresztą skierowanych bezpośrednio do głowy państwa (i Kościoła protestanckiego także), przypominających z jednej strony o roli, jaką Zjednoczone Królestwo odegrało na przestrzeni wieków w zakresie umacniania i krzewienia chrześcijaństwa w Europie. Papież wspomniał wybitnych przedstawicieli tego narodu, i wezwał Brytyjczyków do wierności swoim korzeniom, które prowadzą do Chrystusa.
Nieco dziwna może była odpowiedź królowej – czy rola Kościoła katolickiego to jedynie pomoc ubogim i potrzebującym (pierwszy akapit pod w/w linkiem), czy (to mnie już w ogóle rozbawiło) walka ze… zmianą klimatu? Tak, jak najbardziej – ale przede wszystkim głoszenie Chrystusa i Ewangelii, to jest podstawowa misja Kościoła i katolików, zresztą wszystkich chrześcijan. I czy jedyne, o czym można było (a może warto było) powiedzieć do takiego gościa i w takiej chwili, to wezwać, do wolności kultu i unikania przemocy w imię religii? To ostatnie – akurat pudło, chyba że pomyliła adresata tych słów z jakimś władcą muzułmańskim, za przeproszeniem… A gdzie jakaś deklaracja odnośnie woli tego, aby wartości chrześcijańskie były szanowane, doceniane i respektowane, niewyśmiewane w życiu Zjednoczonego Królestwa nie tylko podczas wizyty papieża?
Dziś Zjednoczone Królestwo stara się być społeczeństwem nowoczesnym i wielokulturowym. Niech w tym pełnym wyzwań przedsięwzięciu zachowuje zawsze szacunek dla tych tradycyjnych wartości i przejawów kultury, których najbardziej agresywne formy sekularyzmu już nie cenią ani nawet nie tolerują.
Te słowa odnoszą się nie tylko do Wielkiej Brytanii. To słowa do całego chrześcijańskiego świata, wszystkich państw i narodów o korzeniach chrześcijańskich (niestety, coraz częściej tylko korzeniach – bo trudno cokolwiek nawiązującego do Boga odnaleźć tam obecnie), nie tylko do Brytyjczyków. Wolę nie mówić o państwach pozostałych kultur… Na każdym kroku dzisiaj widać zjawisko przerażające i zatrważające – pod płaszczykiem poprawności politycznej i w sposób chory rozumianej tolerancji akceptuje się najbardziej nawet niezrozumiałe i bezpodstawne żądania – czy to odnośnie swobody seksualnej, zgody na zabijanie poczętych dzieci, zrównania ze sobą i nazwania małżeństwem związków osób tej samej płci, przyznawania im prawa do adopcji dzieci, używanie argumentu nietolerancji w każdej sferze, bez względu na to, czy faktycznie dochodzi do jakiejkolwiek dyskryminacji.
Warto przeczytać homilię Benedykta XVI z parku Bellahouston w Glasgow. Papież nawiązał do tego, że Jezus i dzisiaj posyła ludzi, aby głosili Królestwo Boże – także tam, w Wielkiej Brytanii, także do serc tych, którzy tej nauki i Dobrej Nowiny nie chcą słuchać. Zastanawiam się – co by Jezus powiedział, gdyby stanął pomiędzy ludźmi w takiej właśnie Anglii na przykład? Jak by nazwał, opisał to, co by odczuł, zobaczył – w kraju chrześcijańskim, choć może dzisiaj bardziej już z nazwy albo z przymusu, bo tak historycznie było.
Ewangelizacja kultury nabiera coraz większego znaczenia w naszych czasach, gdy „dyktatura relatywizmu” usiłuje przesłonić niezmienną prawdę o naturze człowieka, jego przeznaczeniu i jego ostatecznym dobru. Niektórzy próbują dzisiaj wykluczyć wiarę religijną z życia publicznego, sprywatyzować ją, a nawet przedstawiać ją jako zagrożenie dla równości i wolności. A jednak religia jest w rzeczywistości gwarantem prawdziwej wolności i szacunku, prowadząc nas do dostrzegania w każdej osobie brata lub siostry. Z tego powodu wzywam szczególnie was, świeccy, abyście zgodnie ze swym powołaniem otrzymanym na chrzcie i posłannictwem, nie tylko byli przykładami wiary w życiu publicznym, ale także abyście przyczyniali się do wspierania mądrości i wizji wiary na forum publicznym. Społeczeństwo dzisiejsze potrzebuje jasnych głosów, które proponują nasze prawo do życia nie w dżungli samozniszczenia i arbitralnych swobód, ale w społeczeństwie, które pracuje dla prawdziwego dobra swych obywateli i oferuje im przewodnictwo i ochronę w obliczu jego słabości i kruchości. Nie bójcie się pełnić tej służby dla swych braci i sióstr oraz przyszłości waszego umiłowanego narodu.
I wreszcie – słowa skierowane do młodych Brytyjczyków:
Wzywam was, abyście kierowali życie ku naszemu Panu (por. Ef 4,1) i ku samym sobie. Każdy dzień stawia przed wami wiele pokus – narkotyki, pieniądze, seks, pornografia, alkohol – o których świat mówi wam, że przyniosą wam szczęście, tymczasem są one niszczycielskie i powodują podziały. Jest tylko jedna rzecz, która przetrwa: miłość Jezusa Chrystusa osobiście do każdego z was. Szukajcie Go, poznawajcie Go i miłujcie Go a On wyzwoli was z niewoli błyskotliwej, lecz powierzchownej egzystencji, często proponowanej przez dzisiejsze społeczeństwo. Odrzućcie to, co bezwartościowe i uczcie się swej własnej godności jako dzieci Boże. W Ewangelii dzisiejszej Jezus prosi nas o modlitwę o powołania: modlę się, aby wielu z was poznało i pokochało Jezusa Chrystusa i – przez to spotkanie – poświęciło się całkowicie Bogu, szczególnie ci z was, którzy są powołani do kapłaństwa i życia zakonnego. Jest to zadanie, jakie Pan daje wam dzisiaj: Kościół obecnie należy do Was!
Boga, starając się bardzo, można wymazać z życia publicznego w społeczeństwie. Wierzących i praktykujących można wyśmiewać, nazywać oszołomami, nawet pozamykać w getcie. Publiczne wyrażanie przywiązania do wiary, odnoszenie się do wartości Bożych można nazywać ciemnogrodem, ograniczaniem dziwnie rozumianej wolności, swobody, prawa do samostanowienia itp.
Ale ani trochę nie zmieni to jednej kwestii – Bóg jest, widzi to, co się dzieje, i ludzi, którzy tak postępują. Smutne jest to, bo takie osoby działają przede wszystkim na swoją zgubę, sprowadzając na złą drogę innych. Bogu nasza wiara do szczęścia potrzebna nie jest – to my potrzebujemy Boga, nawet gdy się rękami i nogami tego wypieramy, negując Jego istnienie czy obarczając Go odpowiedzialnością za wszelkie zło, własne niepowodzenia (najczęściej z głupoty po prostu wynikające).
Zatem – Boga szukajmy, poznawajmy i miłujmy, miłując tym samym wszystkich wokół nas. Tak, nawet – a może przede wszystkim – wtedy, gdy będziemy dla niektórych solą w oku czy znakiem sprzeciwu. Wiara to nie jest moda – jeśli wierzę, to także wtedy, gdy wszyscy inni pukają się w głowę lub śmieją.