Tak, jak miałem nadzieję, że o ks. Jacku Międlarze nie będę już tutaj pisał, tak okazało się, że ów zdecydował zaistnieć medialnie co najmniej w dyskusyjny sposób – ponieważ publicznie opowiadając o tym, że (rok po święceniach!) występuje ze zgromadzenia zakonnego – czym, jak i całą swoją postawą, szkodzi on ewidentnie Kościoło, czego kompletnie nie rozumie. Dosłownie, kilka słów na ten temat. W przeciwieństwie do modlitwy – której w tym kontekście przyda się jak najwięcej.