Pomysł jest taki, aby był to jakby mini-cykl. O ŚDM piszą pewnie wszyscy i wszędzie. Nie podejmuję się – z braku umiejętności, ale też i czasu – relacjonowania wydarzeń z udziałem papieża w naszej Ojczyźnie (tym bardziej, że media publiczne radzą sobie z tym, na ile widzę, całkiem dobrze). Postaram się co wieczór napisać i może zacytować to, co w przesłaniu papieża – do młodych w ogóle, ale i Polaków przecież, bo w naszych realiach wypowiedziane – najbardziej mnie osobiście dotknęło.
Dla porządku – najpierw przesłanie papieża jeszcze z Watykanu, z przed pielgrzymki. Ja od siebie polecam świetny tekst Zbigniewa Nosowskiego o pokusach, z jakimi musi zmierzyć się Polska, do której przyleciał dzisiaj papież.
Już w samolocie, podczas drogi z Rzymu do Krakowa, papież mówił dziennikarzom o sprawie bardzo istotnej – wczoraj zabito we Francji ks. Jacquesa Hamel, dzisiaj zginęło 44 Syryjczyków – mianowicie o tym, że obecna sytuacja to nie tyle brak bezpieczeństwa, co po prostu wojna. „Od dawna mówimy, że świat jest w stanie wojny w kawałkach (…) Nie bójmy się powiedzieć tej prawdy, że świat jest w stanie wojny”. Papież doprecyzował także: „Nie mówię o wojnie religijnej. To inni chcą, żeby to była wojna religijna”. „Ten święty ksiądz zginął w chwili modlitwy” – nieformalne uznanie czegoś, co do czego sam nie mam wątpliwości: że ks. Humel to kolejny męczennik 2016 roku; nie w buszu na końcu świata, ale w sercu Najstarszej Córy Kościoła, Francji. „Młodzież to nadzieja. Ufajmy, że młodzież powie nam coś, co napełni nas nadzieją”.
Powitanie Franciszka nastąpiło na Wawelu w Krakowie (przemówienie papieża w całości), gdzie papieża przywitał Andrzej Duda z małżonką, Rada Ministrów oraz korpus dyplomatyczny – co ciekawe, pomimo tylu pielgrzymek Jana Pawła II do kraju, po raz pierwszy Prezydent RP przyjmował papieża na Wawelu. Pomijając dość dziwny styl tego, co mówił Prezydent RP Andrzej Duda – i co niejednemu skojarzyło się, hmm, z kazaniem?!? (kto komu?) – papież w bardzo praktyczny i dobry w tej sytuacji sposób mówił po prostu o sprawach ważnych, i to nie jakieś frazesy czy ogólniki. Najpierw mówił o pamięci jako tej, która pozwala utrzymać tożsamość i tradycję, a równocześnie pozostawać otwartym na nowe wyzwania i stawiać im czoła. Świetne rozróżnienie pamięci dobrej i złej – zachęta, aby rozwijać pierwszą, a porzucić drugą (mocne: „Pamięcią negatywną, jest natomiast ta, która spojrzenie umysłu i serca obsesyjnie koncentruje na złu, zwłaszcza popełnionym przez innych”). Mam wrażenie – pomimo osadzenia tego w kontekście historii najnowszej i relacji z Niemcami, papież rzucił w ten sposób aluzję także do środowiska w naszym kraju, bardzo mocno podzielonego. Apelował o wzajemny szacunek dojrzewają poprzez świadomość i poszanowanie tożsamości własnej oraz innych. Mówił o konieczności poszanowania i ochrony życia, polityce społecznej na rzecz rodziny.
Dużo miejsca Ojciec Święty poświęcił kwestii migracji i problemowi uchodźców – przy czym nie dało się nie odnieść wrażenia, że o czym innym mówił Franciszek, a co innego stanowi założenie i sposób działania w tej materii obecnych władz naszego kraju:
Świadomość przebytej drogi i radość z powodu osiągniętych celów dają siłę i pokój wewnętrzny, aby sprostać wyzwaniom chwili obecnej, wymagającym odwagi prawdy i stałego zaangażowania etycznego, aby procesy decyzyjne i operacyjne, a także relacje międzyludzkie, zawsze szanowały godność osoby. Obejmuje to każdy rodzaj działania: także gospodarkę, relację ze środowiskiem i sposób zarządzania złożonym zjawiskiem migracyjnym (…) Potrzebna jest gotowość przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu (…) potrzebna jest gotowość przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu; solidarność z osobami pozbawionymi swoich praw podstawowych, w tym do swobodnego i bezpiecznego wyznawania swojej wiary. Równocześnie należy zabiegać o współpracę i koordynację na poziomie międzynarodowym, w celu znalezienia rozwiązania konfliktów i wojen, które zmuszają wielu ludzi do opuszczenia swoich domów i ojczyzny. Chodzi zatem o uczynienie tego, co w naszej mocy, aby ulżyć ich cierpieniom, niestrudzenie, inteligentnie i stale działać na rzecz sprawiedliwości i pokoju, świadcząc konkretnymi faktami o wartościach humanistycznych i chrześcijańskich.
Także kończąc swoje powitanie, papież sformułował bardzo ciekawą wypowiedź: „Zachęcam naród polski, aby w świetle swojej tysiącletniej historii patrzył z nadzieją w przyszłość i na problemy, którym musi stawić czoło”. Po powitaniu odbyła się prywatna rozmowa pomiędzy głowami RP i Stolicy Apostolskiej.
Wieczorem papież spotkał się z biskupami polskimi w katedrze Wawelskiej. Jak wyjaśnia witryna KEP, z założenia spotkanie miało nie być transmitowane. Na ten moment (22:18), pomimo opublikowania już przez media relacji ze spotkania Ojca Świętego z młodymi pod oknem rezydencji biskupów krakowskich, brak jest informacji na temat przebiegu spotkania z Episkopatem – wydaje się więc, że miało ono charakter w całości nieformalny, zapewniający luźną atmosferę – co w przypadku tego papież zdecydowanie nie dziwi 🙂
Z ciekawością przeczytałem także – nieco przypadkiem – że na ŚDM przybyła bardzo duża grupa osób niepełnosprawnych (700), co nastąpiło na wyraźną prośbę Franciszka wobec przedstawicieli wspólnoty L’Arche (Arka). „Franciszkowi chodzi o to, by na ŚDM, które przeżywane są w duchu miłosierdzia, mocno wybrzmiało świadectwo osób niepełnosprawnych, dla których miłosierdzie jest drogą ich życia” – mówi Christian Petitau z Francji, organizator miasteczka l’Arche w podkrakowskim Kokotowie”. Papieżowi bardzo wyraźnie zależy, żeby na ŚDM byli wszyscy młodzi – także bez względu na niepełnosprawność ruchową czy umysłową 🙂
Na zakończenie dnia, papież zgodnie z przewidywaniami (tradycja od pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II w 1979 r.) wieczorem pojawił się w oknie kurii krakowskiej przy ul. Franciszkańskiej 3 i przemówił do młodzieży. Tu również dał znać o sobie temperament Ojca Świętego – w częściowo improwizowanym i bardzo żywiołowym, także bez pomocy tłumacza (trochę nie nadążał…), przemówieniu. Wiele było spekulacji „a o czym papież będzie mówił?”. A Franciszek, jak to on, po prostu zaskoczył wszystkich – znowu. Po „dobry wieczór”, do którego przywyczaja świat od dnia wyboru na Stolicę Piotrową, powiedział krótko i prosto, ale bynajmniej nie o sprawie prostej czy przyjemnej – mianowicie o historii Macieja Cieśli, autora logotypu i wielu innych elementów, które obecne są wszędzie w przestrzeni ŚDM, a który w wieku bodajże 27 lat (piszę z pamięci) przegrał walkę z rakiem kości uda; Pan Bóg wezwał go do siebie właściwie w przededniu ŚDM, bo 02 lipca tego roku. Wielu pewnie mogło oczekiwać słów o Miłosierdziu, albo Janie Pawle II (bo to wielki święty był, etc.) – a tu papież, z grubej rury, zaczyna w krótkich słowach mówić do młodych o cierpieniu i śmierci, którym sens nadaje tylko wiara?
Dobry wieczór! Pozdrawiam Was. Bardzo serdecznie Was pozdrawiam. Pozdrawiam Was widząc tyle entuzjazmu i tyle radości. Ale teraz muszę powiedzieć wam coś, co zasmuci wasze serce. To jest historia życia jednego z Was. Maciej Szymon Cieśla miał niewiele więcej niż 22 lata. Studiował grafikę i porzucił swoją pracę, żeby stać się wolontariuszem ŚDM. To on przygotował wszystkie projekty, obrazy świętych patronów, banery, które tak pięknie ozdabiają dziś miasto. W tej pracy odnalazł wiarę. W listopadzie zachorował na raka. Lekarze nie potrafili mu pomóc, mogli tylko amputować nogę. Chciał żyć, kiedy przyjedzie papież, nawet miał jechać jutro tramwajem z papieżem. Zmarł 2 lipca. Teraz w ciszy pomyślmy o nim. O tym chłopaku, który tyle pracował dla ŚDM. I w ciszy w sercu módlmy się. On jest tutaj z nami. (…) Prawda jest taka, że musimy przyzwyczaić się i do dobrych, i do złych rzeczy. Takie jest życie. Ale nie możemy wątpić, że wiara tego chłopaka, zaprowadziła go do Jezusa i teraz jest w niebie i patrzy na was. To jest wielka łaska. Również my pewnego dnia go spotkamy. Problem polega tylko na tym, aby wybrać dobrą drogę życia. Podziękujmy Panu, że daje nam tak odważnych młodych ludzi. Nie bójcie się, nie bójcie się.
Ot, proza życia – ale w jaki sposób sformułowana, i z jaką dozą nadziei: nawet w najtrudniejszych, pełnych bólu, cierpienia i beznadziei momentach Bóg jest tuż obok i trzyma nas za rękę. Bo takie jest życie – nie staje się jedną wielką laurką tylko dlatego, że uwierzyłem w Pana. Ale właśnie ta wiara nadaje sens temu życiu – czy to w dobrych i pięknych, czy w tych najgorszych momentach. I to piękne non abbiate paura na zakończenie – czyli, jak Jan Paweł II przy pierwszej wizycie w Polsce w czerwcu 1979 r. Nie lękajcie się!
Na sam koniec – czego, powiem szczerze, nie dosłyszałem, oglądając relację, papież poprosił: „Módlcie się za mnie”. I do tego zachęcam. My siedzimy w domach albo jesteśmy tam, zasłuchani i zapatrzeni w tę cegiełkę historii, która powstaje tu i teraz na naszych oczach. A on przychodzi z zupełnie innego zakątka świata, aby nas uczyć i dawać nadzieję. Prośmy – nie tylko dzisiaj, nie tylko w czasie tych kilku dni ŚDM – aby Pan dawał Franciszkowi siły i błogosławił go.
foto Henryk Przondziono/Foto Gość