Autorskie rozważania poszczególnych stacji Drogi Krzyżowej, które powstają spontanicznie w Wielkim Poście AD 2017. Postaram się, aby pojawiały się 2 razy w tygodniu. Zapraszam do wspólnej wędrówki tą drogą. Zdjęcia to poszczególne stacje drogi z mojego kościoła parafialnego.
Każdy z nas jest w jakiś sposób przywiązany do tego, kim jest, a bardziej: jako kto, jak jest postrzegany. Strój, sposób poruszania się, wygląd – to wpływa na to, na kogo patrzę z szacunkiem. Ile razy z zazdrością patrzę na celebrytę czy kogoś po prostu bardziej majętnego. A Jezus? Nie dość, że umęczony, po biczowani, omdlewający na drodze na Golgotę – to jeszcze brutalnie zdarto z Niego ubranie, nie patrząc, że pewnie wszystkie rany na całym ciele się przez to pootwierały. Jednak nie protestuje, nie broni się.
Człowieka można ogołocić ze wszystkiego na wiele sposobów. Jednego najbardziej zaboli utrata majątku, pracy, dorobku życia. Przywiązujemy się, przyzwyczajamy do pewnego standardu życia. Innego bardziej poniży po prostu słowo, oszczerstwo, pomówienie; albo wyśmianie, wyszydzenie. Ile razy najbardziej bolą właśnie słowa, i to czasami bezmyślnie rzucone, nawet w błahej sprawie. Jezus, choć Syn Boży, nie miał majątku – mogli zniszczyć tylko Jego ciało i wystawić na pośmiewisko. Spektakl trwał nadal.
Nikt z nas nie wie, jak się potoczy dalej życie. Czy nie zostaniemy nagle pozbawieni tego, co mamy i co nas jakoś tam definiuje, czy nam ktoś tego nie odbierze. Sami, bez dachu nad głową, pieniędzy, czegokolwiek. Ile takich osób jest naokoło – mniejsza o to, jak znaleźli się w tym miejscu. Chcę w ogóle ich zauważyć i spróbować im pomóc, współczuć, zaradzić ich potrzebom? Ecce homo. Oto człowiek. Nie trzeba go szukać gdzie indziej.
Panie Jezu, nie pozwól, aby cokolwiek w życiu stało się kiedykolwiek ważniejsze od Ciebie. Naucz mnie także, abym chciał i szukał sposobu, aby wesprzeć ludzi pozostawionych samym sobie, ogołoconych ze wszystkiego.