03 maja 2016 r. upłynął miesiąc od śmierci śp. abp. Tadeusza Gocłowskiego CM. Życie toczy się dalej, okolicznościowe zdjęcia, świece, modlitwy się skończyły. Ale mimo wszystko pozostaje pustka – jaka istnieje zawsze, kiedy odszedł ktoś dobry, mądry, na swój sposób bliski, pasterz i ojciec.
Nie zamierzam pisać tutaj żadnych wspomnień – tu nie o to chodzi, bo czegokolwiek bym nie napisał, to będą tylko dość trywialne słowa, które nie oddadzą wielkości osoby zmarłego. Po cichu liczę, że ktoś podejmie się napisania rzeczowej biografii pierwszego metropolity gdańskiego. I – po nadrobieniu zaległości książkowych – obiecuję sobie, że wrócę do (zaczętej kiedyś i porzuconej – bo mało nadającej się do regularnego czytania, od deski do deski) książki ks. Roberta Kaczorowskiego będącej zapisem wystąpień zmarłego z lat 1994-2003 w Radiu Plus pt. „Głośne myślenie czyli człowiek i Kościół na przełomie tysiącleci” – która świetnie oddaje sposób wypowiedzi i to, o czym mówił abp Tadeusz.
Póki co – co odpowiada osobie obecnego ordynariusza… – archidiecezja gdańska uczciła swojego biskupa w sposób dość dyskusyjny: mianowicie taką oto tablicą pamiątkową, która zawisła w tylnej części nawy głównej archikatedry w Gdańsku-Oliwie. Nie bardzo rozumiem, skąd brak konkretnych dat (tylko roczne), ani czemu to wszystko musi być takie pozłacane – a przede wszystkim, dlaczego wizerunek zmarłego nie bardzo, hm, odpowiada oryginałowi.
Jeden krótki cytat:
Dramat polega na tym, że polscy katolicy przykładają większe znaczenie do sytuacji ekonomicznej niż do zasad, a przy tym bezkrytycznie oceniają wizje prezentowane przez polityków, kojarząc ich obietnice z minionym czasem pewnego, pozornego egalitaryzmu ekonomicznego. Trzeba przezwyciężyć narzucony nam podwójny styl życia: prywatno-rodzinny, czyli chrześcijański, i publiczno-społeczny, czyli areligijny, by nie powiedzieć nawet: wrogi chrześcijaństwu. Mówimy o świecie polityki, świecie kultury, świecie pracy, świecie biznesu… Są to środowiska, od których chrześcijanie nie mogą uciekać. Przeciwnie: muszą być w nich obecni, by ten ważny teren ludzkiej aktywności porządkować, oczyszczać z nadużyć, po prostu – czynić ludzkim. Formacja sumienia winna zmierzać do tego, by np. aktywność polityczna dokonywała się w prawdzie, sprawiedliwości, miłości, poszanowaniu godności człowieka i miała na celu wzrost dobra wspólnego, a nie samozadowolenie, które nie utożsamia się z tym dobrem. Formą pracy nad prawym sumieniem jest kształcenie umiejętności do prowadzenia dialogu, bo to jest twórcza droga poszukiwania prawdy, umiejętności odważnego posługiwania się prawdą, a także umiejętności wzajemnego przebaczania, by stwarzać klimat prawdziwie ludzkiego poszukiwania większego dobra.
Pomódl się za zmarłego arcybiskupa Tadeusza.