Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”. Rzekł mu Jezus: „Przyjdę i uzdrowię go”. Lecz setnik odpowiedział: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: „Idź”, a idzie; drugiemu: „Chodź tu”, a przychodzi; a słudze: „Zrób to”, a robi”. Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: „Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim”. (Mt 8,5-11)
Już sam początek tej sceny biblijnej pokazuje, ponownie, że Jezus nie kieruje się uprzedzeniami, nie ocenia po ludzku. Z punktu widzenia pobożnych Żydów tamtych czasów, setnik (czyli najeźdźca, uosobienie znienawidzonego panowania rzymskiego) był osobą pogardzaną, po prostu w najlepszym wypadku tolerowaną, i to wyłącznie ze strachu. Dla Jezusa to nie ma znaczenia. W historii tego człowieka widzi przestrzeń, w której może działać Jego łaska.
To jest obrazek trochę podobny do sceny, w której do świątyni przyszli się modlić, znowu, celnik i faryzeusz (Łk 18, 9-14). I w tamtej scenie, i w dzisiejszej, ten pogardzany przez ludzi celnik okazuje się być bardzo krytyczny, obiektywny i szczery w ocenie samego siebie. Nie stara się, stając przed Synem Bożym, wystawić sobie przysłowiowej „laurki”, przedstawić siebie w możliwie jak najlepszym świetle, zareklamować się. Wprost, w kontekście Jezusa, przyznaje, że nie jest godzien, aby On przyszedł do jego domu. To jest wielka mądrość tego człowieka, ale równocześnie siła i umiejętność przyjmowania tego, co jest w nim słabe, co jest jego słabością. Nie uciekanie od tego, ignorowanie, wypieranie. Otwarcie na Jezusa i Jego uzdrowienie, nie tylko uzdrowienie tamtego sługi. Ale nie to jest najważniejsze.
Ważniejsze jest jego wyznanie wiary w Pana. Bo jak inaczej określić te słowa: „ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie”? Słowa, które do dzisiaj wspominamy, w nieco zmienionej formie, tuż przed Komunią Świętą w czasie każdej Eucharystii: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”. Zatem Kościół w swojej mądrości takie właśnie wyznanie wiary – nie żadnego z Apostołów, ważnego świętego, ale bezimiennego celnika, przytacza jako wzór do naśladowania dla nas, także dzisiaj. Ten największy cud, prawdziwy cud z tego obrazka dokonał się jeszcze zanim Jezus uzdrowił fizycznie sługę setnika: właśnie wtedy, gdy ten człowiek wyznał wiarę w Jezusa.
Co warto zapamiętać z tego tekstu, nad czym się zastanowić? Aby nie odrzucać, nie dyskredytować tego, kto jest inny, na uboczu, wyśmiewany, wykluczany, bez względu na to, z jakiego powodu – tej drugiej osoby. To jedno. Drugie: aby nie bać się, przed sobą, w skrytości serca, a więc i przed Bogiem, przyznać, że nie jestem takim duchowym supermanem, że zawaliłem to czy tamto, próbowałem ale nie wyszło, albo i nie próbowałem (ale do tego jeszcze trudniej się przyznać…). Przyznanie się do własnej słabości, nazwanie jej, to także siła. I bardzo istotny punkt wyjścia do poszukiwania z Bogiem rozwiązania, tego, jak z Nim, dzięki niemu, to zmienić.
poniedziałek 01 tygodnia Adwentu (A)