Autorskie rozważania poszczególnych stacji Drogi Krzyżowej, które powstają spontanicznie w Wielkim Poście AD 2017. Postaram się, aby pojawiały się 2 razy w tygodniu. Zapraszam do wspólnej wędrówki tą drogą. Zdjęcia to poszczególne stacje drogi z mojego kościoła parafialnego.
Po co Jezus upadał? Czy Jezus musiał upadać? Pewnie nie. Przecież upadek – poza tym, że dowodzi słabości – psuje szyk, rozprasza, wybija z rytmu, niszczy systematyczność. Kto najczęściej upada? Najsłabsi – małe dzieci, osoby zbyt pewne siebie, chorzy, no i najstarsi, ci którym brakuje sił. Nic dziwnego, że dzisiaj tak często forsuje się teorię, że takie osoby – chore – są zbędne, powinno się je eliminować (poprzez „pozbycie” się ich jeszcze przed narodzeniem) – i jeszcze oburza się na to, że Kościół nie chce takich praktyk poprzeć czy wprost pobłogosławić, że jest taki zacofany.
Jezus upada pod krzyżem po raz drugi nie tylko po to, aby pokazać, że upadek to nie jest koniec, ale że nawet ten pierwszy upadek nie gwarantuje, że potem droga będzie łatwa i od kolejnych upadków się uchronię. Mamy swoje plany, zamiary, mocne postanowienia poprawy w konfesjonale. Zakładamy i staramy się, aby nie upaść w takiej czy innej sferze, z którą akurat mam problem – a potem jeszcze się dobrze nie obejrzę, a już leżę, znowu wstaję z kolan, zbieram się z kolejnego upadku. Tak to wygląda, takie jest życie i Jezus tego nie neguje, tylko swoim przykładem w tej stacji pokazuje – wstawaj! musimy się zmierzyć ze światem!
A po każdym kryzysie, upadku, jest coraz trudniej powstawać. Tym trudniej, że z największym politowaniem patrzą na ciebie „życzliwi”, którym na rękę jest, abyś się poddał, odpuścił. Ci, którzy nie chcą pracować sami nad sobą, ale po prostu – po najmniejszej linii oporu – wypaść dobrze na tle słabszego. Ilu jest takich, którzy zamiast podać pomocną dłoń, zachęcić do powstania, życzliwie choćby spojrzeć, będą po prostu próbowali cię jeszcze bardziej zdeptać.
Panie Jezus, w tej stacji uwolnij moje serce od pokusy oceniania i podsumowania innych, szczególnie tych, którzy upadają – przecież tak samo, jak ja, tylko może w innej sferze. Naucz za to spoglądać na każdego z miłością, abym przynajmniej szczerze próbował powstawać każdemu, kto upada. Uzdolnij mnie do współczucia, delikatności i litości.