Wtedy Jan powiedział do Jezusa: Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami. Lecz Jezus odrzekł: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie. (Mk 9,38-43.45.47-48)
Wyrwij się schematom
Trochę podobny – z niedzieli – klimat do opowieści o miłosiernym Samarytaninie. Tylu porządnych, a tylko jeden okazał serce potrzebującemu.
W kontekście tego, co się dzieje – radykalizacji środowisk muzułmańskich, niestety ich po prostu w wielu miejscach na świecie, także krajach europejskich po prostu panoszenie się, nie zważanie na tradycję rodzimą (Niemcy, Francja, Skandynawia) – te słowa na początku jakby szczególnie mocą przemawiają do Kościoła jako rodziny chrześcijańskiej. Nie tylko Kościoła rzymskiego, ale też poszczególnych wspólnot chrześcijańskich: Kościołów wschodnich, prawosławnych, protestantów. My nie mamy monopolu na zbawienie (jak to ładnie ujął Szymon Hołownia). Ile modlitwy, znaków i cudów jest w innych wspólnotach, wyznających Jezusa. To nie jest przypadek. Mamy swoją historię, tradycję, są pewne animozje i spory doktrynalne – ale jednoczy nas Chrystus. Kto w tej sytuacji jest agresorem, kto chce narzucać innym swoje poglądy – w tej sytuacji jednak nie chrześcijanie.
I druga część – o radykaliźmie. Mocne słowa. Chyba jednak nie o okaleczanie tutaj chodzi, a wręcz na pewno nie – bo czemu Bóg miałby pragnąć ranić człowieka, którego stworzył i ukochał? Niestety, obecnym też między wierzącymi. Wieczne rywalizowanie pomiędzy wspólnotami w ramach parafii (Akcja Katolicka vs. Żywy Różaniec – przykład…), taksowanie i ocenianie innych, oczekiwanie że osoba inna się dostosuje i zmieni, bo przecież tak, jak ja robię, jest najlepiej. Tak się modlę, tak odmawiam różaniec, tak żyję, tym się kieruję. Wiem najlepiej i niech każdy się do tego stosuje – albo spada i nie nazywa się katolikiem. I, co jest przykre, radykalizm czasami taki wyuczony, bezmyślny, bo powtarzany beznamiętnie – „bo zawsze tak robiłem”.
Jezus nie wzywa dzisiaj do szlachetnego okaleczenia się i uszkadzania samego siebie w imię wiary. Jezus mówi o odcięciu się od pewnych schematów, utartych ścieżek, przyzwyczajeń, właściwie nigdy nie przemyślanych naleciałości, zwyczajów których nikt nie rozumie i nie widzi ich sensu. Zaprasza nas do przekraczania siebie – aby dostrzec drugiego, może zupełnie innego, człowieka i znaleźć w nim coś dobrego. Pozwolić się porwać Bogu, dla którego nie ma barier, różnic koloru skóry, języka, przekonań, denominacji.