Biskup, który pcha ludzi do Boga i żyje Kościołem

14 września 2017 r. – tak, tradycyjnie mam ok. dwutygodniowy poślizg – ogłoszono nominację, którą papież Franciszek, jak to ma w zwyczaju, sporo namieszał. Uwielbiany w Krakowie tamtejszy sufragan bp Grzegorz Ryś został mianowany nowym metropolitą łódzkim (w miejsce, nota bene, abp. Marka Jędraszewskiego, który to właśnie z Łodzi objął metropolię krakowską). Tu dosłownie kilka moich przemyśleń na ten temat.

Czytaj dalej Biskup, który pcha ludzi do Boga i żyje Kościołem

Mój (ex) proboszcz został biskupem

W sumie ostatnio się całkiem sporo dzieje, i tak mi jakoś to umknęło. A w sobotę 26 września 2015 r. Nuncjatura Apostolska w Polsce ogłosiła, iż Ojciec Święty Franciszek mianował dotychczasowego proboszcza Bazyliki Mariackiej w Gdańsku ks. prałata dr Zbigniewa Zielińskiego, biskupem pomocniczym archidiecezji gdańskiej, przydzielając mu stolicę tytularną Medeli. 
Uwielbiam to zdjęcie – uśmiech, jakby się łapał za głowę: co to będzie?
Święcenia biskupie ks. Zbigniewa Zielińskiego odbędą się w sobotę 24 października 2015 r. o godz. 18:00 w Bazylice Archikatedralnej w Gdańsku-Oliwie, której biskup nominat był proboszczem w latach 2007-2014.
Bp Zbigniew ma 50 lat, w maju 2016 r. będzie obchodził 25. rocznicę święceń kapłańskich, które wraz z kolegami kursowymi przyjął w 1991 r. z rąk ówczesnego biskupa gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego. Pierwsze 8 lat jego kapłaństwa wiązało się z parafią Matki Boskiej Bolesnej w Gdańsku, gdzie pracował jako wikariusz. W 1999 r. na sopockim Hipodromie animował spotkanie wiernych z Janem Pawłem II w ramach jego pielgrzymki do Polski. Następne 4 lata spędził w Gdańsku-Oliwie przy parafii archikatedralnej Trójcy Świętej, przez pierwszy rok jako wikariusz, następnie jako pomoc duszpasterska prowadził duszpasterstwo akademickie; równocześnie został dyrektorem Wydziału Duszpasterskiego Kurii Metropolitarnej Gdańskiej, które to stanowisko zajmował do maja 2008 r. Pełnił szereg funkcji w ramach struktur kurialnych (członek i sekretarz Rady Duszpasterskiej, członek Rady Kapłańskiej, Rady ds. Ekonomicznych i Kolegium Konsultorów, członek Komisji Głównej III Synodu Gdańskiego). Przeprowadził w archidiecezji gdańskiej sześcioletnią peregrynację obrazu Jezusa Miłosiernego. W wymiarze diecezji jest duszpasterzem leśników oraz Kościelnej Służby Mężczyzn Semper Fidelis.
Od 2002 r. wykłada w Gdańskim Seminarium Duchownym – w 2004 r. obronił na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie doktorat z zakresu socjologii religii.
W sierpniu 2004 r. został mianowany proboszczem parafii św. Michała Archanioła w Sopocie (którego to dekanatu sopockiego przez krótki okres w 2007 r. był także dziekanem), w której podjął i przeprowadził prace budowy nowego budynku plebanii. W następnym roku otrzymał nominację na kanonika honorowego Kapituły Archikatedralnej Gdańskiej.
Po śmierci wieloletniego proboszcza katedry oliwskiej + ks. prałata Brunona Kędziorskiego, w grudniu 2007 r. ks. Zbigniew Zieliński objął probostwo parafii archikatedralnej, jak również został dziekanem dekanatu Gdańsk-Oliwa. W tym samym okresie otrzymał godność Kapelana Jego Świątobliwości, zaś na początku 2008 r. otrzymał nominację na prałata dziekana Kapituły Archikatedralnej Gdańskiej (od 2013 r. był prepozytem tejże kapituły), przeprowadzając szereg bardzo poważnych i koniecznych prac remontowych w katedrze gdańskiej. W związku zaś z przejściem na emeryturę ks. infułata Stanisława Bogdanowicza, w 2014 r. ks. Zieliński został mianowany proboszczem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku czyli Bazyliki Mariackiej.
Tyle jego CV. Co ja mogę o ks. Zbyszku powiedzieć? Heh, to „biskup” jakoś tak dziwnie brzmi… Człowiek niewątpliwie wielkiej kultury osobistej, obdarzony ogromną wiedzą, dużymi zdolnościami organizacyjnymi które umiejętnie wykorzystywał w swojej pracy duszpasterskiej, podejmując szereg przedsięwzięć inwestycyjnych. Równocześnie zawsze dostępny, znajdujący dla drugiego człowieka czas, uwagę, dobre słowo, chętny do pomocy. Z zamiłowania – narciarz. 
Ks. Zbyszka znam od bardzo wielu lat, jeszcze jako wikarego, który w 1999 r. przybył do katedry oliwskiej. I choć może do jego „fan clubu” nie należałem, to uważam, że jest to dobry ksiądz, który potrafił pochylić się nad człowiekiem, chętny do pomocy, mający sporo pomysłów, pięknie mówiący i celebrujący (ludzie z Trójmiasta, nawet nie kojarząc z twarzy, z pewnością rozpoznają jego charakterystyczny głęboki głos), a to, że przy okazji najwyraźniej ma też żyłkę do dbałości o finansową stronę inicjatyw kościoła i organizowanie w tym zakresie przedsięwzięć (nowa plebania w Sopocie, odremontowana duża część katedry oliwskiej za jego probostwa, podjęte prace w bazylice mariackiej, choć spędził tam niecały rok) to tylko dobrze o nim świadczy w kontekście, niestety, wielu przypadków nieuczciwości duchownych. Kolędowanie z nim – jako ministrantowi – zawsze było mocno czasochłonne, bo nigdy się nie spieszył, nie patrzył na zegarek, dla każdego domu, rodziny, osoby miał czas, słuchał, pytał, rozmawiał. Nie traktował nigdy odwiedzin duszpasterskich jako przykrej konieczności. 6 lat temu przewodniczył naszej Mszy ślubnej. Po śmierci Mamy przy każdej okazji pytał o to, jak się trzymamy, jak Tata (znał go, powiedzmy, zawodowo). 
Przede wszystkim też – człowiek na poziomie, nie opowiadający byle czego, mający swoje poglądy, co w kontekście abp. Gocłowskiego pozwala mieć nadzieję na osobę jego formatu (w przeciwieństwie do abp. Głódzia…). 
Już wiadomo – święcenia biskupie ks. Zbigniewa Zielińskiego
odbędą się w sobotę 24 października 2015 r. o godz. 18:00 w Bazylice
Archikatedralnej w Gdańsku-Oliwie, której biskup nominat był proboszczem w latach 2007-2014. 
Na pewno warto za bp. Zbyszka się modlić. Bo diecezja duża, obowiązków wiele, a i na pryncypała trafił, niestety, ciężkiego. Oby dobry Bóg, który go do tej posługi i pełni kapłaństwa wezwał, dał dużo sił i pozwalał naprawdę docierać, być blisko i dla ludzi. No i – jak to kiedyś wyczytałem – żeby nie „zbiskupiał” 🙂

Biskup z pustelni w środku miasta

Archidiecezja warszawska na przestrzeni ostatnich 3 lat doczekała się… 3 (?) nominacji biskupich. Najpierw wyświęceni na sufraganów zostali księża Rafał Markowski (tak, brat tego Markowskiego z Perfectu) i Józef Górzyński, a już w niespełna 2 lata później bp Górzyński awansował na arcybiskupa koadiutora warmińskiego. W Wielki Czwartek papież przywrócił do posługi biskupiej w diecezji bp. Piotra Jareckiego, a na dniach na początku maja nuncjusz apostolski ogłosił nominację kolejnego sufragana w osobie x prałata Michała Janochy
 
Moim zdaniem, temu człowiekowi niewątpliwie „dobrze z oczu patrzy”. Choć niektórzy twierdzą, że „to nie może być dobry biskup, bo chwali go i Terlikowski, i ks. Sowa” – ja się cieszę. Cytując Terlikowskiego (do którego raczej mi dość daleko…): „Wierzący kapłan, niemal zawsze w sutannie, świetny kaznodzieja, miłośnik ikon”. 
W GN w wywiadzie z Agatą Puścikowską mówił o tym, że księdzem został po to, aby być z ludźmi i głosić im żywego Jezusa. Że nigdy nie pragnął ani nie dążył do biskupstwa – ale jednak lepiej, że to ludzie się cieszą, niż gdyby on sam miał się cieszyć, a ludzie płakać. Wyznał, że w seminarium myślał o życiu pustelniczym – a Bóg „zrobił mu psikusa” i całe życie pracuje z ludźmi. Że najważniejsze – czy u biskupa, czy u księdza – jest bycie blisko ludzi. Bardzo pięknie powiedział o Wspólnotach Jerozolimskich jako wzorze i punkcie odniesienia dla ludzi właśnie zabieganych, żyjących w świecie, w rodzinach i pracy: życie modlitwą na pustyni miasta. 
Z kolei zapytany, skąd słowa Marana Tha jako zawołanie biskupie – powiedział, że w tym wołaniu, którym się kończy Biblia, jest cała tęsknota Kościoła za pełnią, byciem z Bogiem. I to piękne podsumowanie, w pytaniu jakby określił moment, w którym się znalazł: „Dobry Boże, bądź dla mnie łaskawy, bo morze takie szerokie, a moja łódka taka mała”. No i piękne słowa o ikonach, z zamiłowania do których jest znany (ale z zakresu których jest także specjalistą – posiada habilitację z zakresu historii i historii sztuki): „Odnajduję się w tej kulturze Wschodu i nie muszę porzucać mojej własnej. Coraz bardziej odkrywam to, że te dwie kultury nawzajem siebie potrzebują. Bez siebie są niepełne. A sztuka na Wschodzie jest powiązana z duchowością. Ja najpierw ukończyłem historię sztuki, a potem poszedłem do seminarium, więc zacząłem się interesować kwestiami duchowymi, instynktownie szukając miejsca, gdzie te dwie rzeczywistości mogą się połączyć, odnalazłem ikony. Tu duchowość i sztuka spotykają się ze sobą. Z drugiej strony, jak wszystko na ziemi, ikona jest materialnym tworem. Po drugiej stronie nie będzie ikon. Ale tutaj ikony są nam potrzebne, bo potrzebujemy okien, przez które widać niebo. Ikona jest jednym z takich okien”. A więc człowiek, który na poziomie kultury szuka wspólnego mianownika pomiędzy tym, co Zachodnie a Wschodnie. Równocześnie, miał także styczność z klerykami – w latach 2009-2013 jako ich ojciec duchowny w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie.
Wystarczy spojrzeć na komentarze w internecie – kolejny „zwykły” biskup, człowiek, który pomimo kariery naukowej, nie oderwał się od rzeczywistości i chce być dla ludzi jako biskup (a nie sam dla siebie). 

Oblat Kot biskupem w Brazylii

Nigdy nie byłem związany specjalnie z jakimkolwiek zgromadzeniem zakonnym (no, może poza pewną estymą do paulinów i dominikanów…), ale od jakiegoś czasu zdarza mi się bywać na Mszach porannych akurat w kościele misjonarzy oblatów Maryi Niepokalanej. 
A jeden z nich – o. Jan Kot OMI – został w dniu 20 lipca 2014 r. mianowany przez papieża Franciszka ordynariuszem diecezji Ze-Doca w Brazylii. 
Powyższe zdjęcie pewnie odbiega od przyjętego wyglądu biskupa Kościoła Rzymskokatolickiego. Ale myślę, że genialnie pasuje do tego, czym – w odczuciu nie tylko obecnego papieża (pochodzącego z Ameryki Południowej), ale i wielu ludzi – ksiądz czy biskup być powinien. Nie dopustem Bożym, hierarchą, szarą eminencją dzielnicy czy miasta – ale pasterzem, nauczycielem, człowiekiem z ludźmi i dla nich. 
Nominat to 52-latek z Makowa Podhalańskiego, wychowany w Rybniku. Wyświęcony u oblatów AD 1992, po 2 latach pracy w Siedlcach skierowany na misje do Brazylii, gdzie pracuje aż do dzisiaj. Pracował jako duszpasterz w Jussarval, w archidiecezji Olinda i Recife (1995–2000); był proboszczem w Vitoria Santo Antao, w archidiecezji Olinda i Recife (2000–2005). Od 2005 roku był proboszczem parafii Najświętszego Serca Maryi parafii w Campo Alegre do Fidalgo, diecezji São Raimundo Nonato. W ostatnim czasie był wikariuszem Prowincji Brazylijskiej Zgromadzenia (pierwszym radnym prowincjonalnym) od 2012 r., jak również był współorganizatorem oblackiej części Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro. To pierwszy w Brazylii i piąty w ogóle biskup z polskiej prowincji oblatów. 
Jak go opisują współpracownicy – księża z Polski, z którymi się zetknął w pracy – bardzo prosty, autentyczny, czciciel Miłosierdzia Bożego i Matki Bożej Fatimskiej. Kiedy trafiał do ludzi – nie czekał, aby zostanie ugoszczony, ale sam brał się za przygotowywanie posiłków. Zawsze zmęczony i zapracowany fizycznie – ale szczęśliwy. Znalazłem bardzo fajny i prosty tekst o jego pracy w Brazylii – jak wiele może być radości z rzeczy po prostu najprostszych. 
To dobry znak – papież widzi i docenia ludzi niekoniecznie ze względu na pochodzenie, ale ich oddanie posłudze kapłańskiej i znajomość realiów miejsca, gdzie mają służyć. 

Polak prymas Polski

Normalnie, tego się nie spodziewałem – chociaż podobno była taka ploteczka 🙂 
Dotychczasowy sufragan gnieźnieński, będący od 2011 r. sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski, bp Wojciech Polak w dniu 17 maja 2014 r. został mianowany przez papieża Franciszka metropolitą gnieźnieńskim i prymasem Polski, zastępując na tym stanowisku odchodzącego na emeryturę abp Józefa Kowalczyka. Tym samym arcybiskupem najstarszej w Polsce metropolii w Gnieźnie został jeden z najmłodszych biskupów w polskim Episkopacie.
Nowy Prymas urodził się 19 grudnia 1964 r., święcenia kapłańskie przyjął przez posługę ówczesnego metropolity gnieźnieńskiego (którego obecnie zastąpił) kard. Józefa Glempa w dniu 13 maja 1989 r. W latach 1989-1991 był wikariuszem w parafii farnej w Bydgoszczy i jednocześnie sekretarzem rezydującego tam gnieźnieńskiego biskupa pomocniczego Jana Nowaka. W latach 1991-1996 odbył studia na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w zakresie teologii moralnej, zwieńczone doktoratem. Po powrocie do kraju od dnia 01 września 1995 roku mianował go prefektem Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie oraz wykładowcą teologii moralne, także w seminarium duchownym księży misjonarzy w Bydgoszczy. Od 1998 r. także adiunkt w Zakładzie Teologii Moralnej i Duchowości Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od dnia 01 sierpnia 1999 r. został rektorem Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie.
Ks. Wojciech Polak w dniu 08 kwietnia 2003 r. został mianowany przez św. Jana Pawła II biskupem pomocniczym archidiecezji gnieźnieńskiej ze stolicą tytularną Monte di Numidia. W dacie nominacji miał zaledwie 38 lat – stając się ówcześnie jednym z najmłodszych biskupów na świecie. Święcenia biskupie przyjął w dniu 04 maja 2003 r. z rąk abp. Henryka Muszyńskiego. W czasie 349. posiedzenia plenarnego Konferencji Episkopatu Polski dnia 07 października 2009, został wybrany członkiem Rady Stałej Episkopatu Polski. 26 listopada 2007 r. ustanowiono go również Delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji. W październiku 2011 r., w wieku niespełna 47 lat, bp Wojciech Polak został wybrany sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski.
Można powiedzieć – młody człowiek, ale równocześnie biskup z doświadczeniem 11 posługi. Kiedy przyjrzeć się zdjęciom – wszystkim, poza tym, które z rozmysłem wkleiłem powyżej (Lednica, 2004 r.) – to widać człowieka rozważnego, ale przyjaznego. Papież daje nam jasny znak – nie ma nominacji na stolicę prymasowską „na chwilę”, jak to było z abp. Muszyńskim i Kowalczykiem w ostatnich latach – co można było interpretować jako taki papierek lakmusowy, wisienka na torcie, zwieńczenie kariery. Papież dał nam młodego prymasa, który – Bóg da – będzie stał na czele diecezji być może i ćwierćwiecze, bo tyle teoretycznie ma do kościelnej emerytury. Co więcej – nie awansuje na to stanowisko człowieka ze świecznika – ordynariusza czy metropolity z innej diecezji, ale sufragana tej właśnie metropolii. Przede wszystkim zaś człowieka, który się sprawdził – przede wszystkim jako sekretarz generalny KEP, szczególnie mając na uwadze wiele wpadek i nieprzemyślanych sytuacji, jakie miały miejsce ze strony władz KEP w ostatnich latach (w tym sporo niezrozumiałych wypowiedzi poprzedniego przewodniczącego KEP abp. Michalika), jednoznacznie mówiący – czasami jako jedyny – w kwestii nadużyć seksualnych duchownych. 
Jak oglądam pierwszy wywiad prymasa Polaka – to widzę człowieka skromnego, jakby nieco zażenowanego nową rolą, mającego dystans do tego, do czego zostaje posłany, a jednocześnie mającego pomysł, co dalej. Jasno sprecyzowane główne kierunki działania: nacisk na powołania oraz duszpasterstwa młodzieży i rodzin. Prosta czarna sutanna, bez błyskotek. Na spotkaniu z dziennikarzami powiedział jasno: „Biskup jest po to, by otwierać ludziom drzwi do Kościoła. Chciałbym to zaproszenie za państwa pośrednictwem skierować do wszystkich – do diecezjan, ludzi polityki, mediów, kultury, nauki, do ludzi codziennej pracy i zwyczajnego, rolniczego i robotniczego trudu. Jestem po to, by im drzwi do tego Kościoła otwierać, by odnajdywali się w tej wspólnocie jak u siebie w domu”. Podkreślił sam, że na Lednicę się wybierał i wybiera – w czym nie przeszkadza prymasowi fakt, że tego samego dnia (07 czerwca 2014 r.) odbędzie się jego ingres do bazyliki prymasowskiej. Da się? Można. 
Optymizmem to tchnie. Kolejna nominacja papieska, która daje nadzieję i pokazuje, że da się – o ile się chce – przewietrzyć pewne sprawy i struktury. Mam nadzieję, że nie na wyrost. Może za jakiś czas kolejna polska kreacja kardynalska się szykuje? 

Ks. dr Wiesław Szlachetka nowym biskupem pomocniczym archidiecezji gdańskiej

Czekaliśmy, czekaliśmy – my znaczy się archidiecezja gdańska. I się w sobotę doczekaliśmy. 21 grudnia 2013 r. czasie odbywającego się w Kurii Metropolitalnej spotkania opłatkowego sióstr zakonnych, abp Sławoj Leszek Głódź ogłosił dekret papieża Franciszka, którym Ojciec Święty ustanowił ks. dr. Wiesława Szlachetkę nowym biskupem pomocniczym archidiecezji gdańskiej.
Życiorysu oficjalnego przytaczać nie będę – spreparowano go tutaj. Święcenia kapłańskie otrzymał w ówczesnej diecezji chełmińskiej (obecnie pelplińskiej), zaś od 1992 r. jest kapłanem archidiecezji gdańskiej. Praktycznie całą kapłańską posługę, tj. od 1986 r., związał on z gdańską Osową – gdzie najpierw przez 16 lat był wikariuszem w ówczesnej jedynej osowskiej parafii Chrystusa Odkupiciela (w tym od 1992 r. wykładowcą szeregu instytucji diecezjalnych a także gdyńskim Uniwersytetu Trzeciego Wieku), a od 2000 r. proboszczem nowopowstałej parafii św. Polikarpa Biskupa Męczennika w Gdańsku-Osowie, wydzielonej z parafii Chrystusa Odkupiciela. W parafii tej ks. Wiesław pracował do dnia nominacji biskupiej, m.in. wybudowawszy kościół parafialny. W 1998 r. uzyskał doktorat z zakresu teologii biblijnej, którą następnie wykładał. Poza pracą naukową, biskup nominat pisze utwory poetyckie. ej.
Poprzednik biskupa nominata na urzędzie sufragana gdańskiego – bp Ryszard Kasyna – w dniu 27 października 2012 r. został mianowany biskupem pelplińskim po ś.p. bp. Janu Bernardzie Szladze i w dniu 08 grudnia 2012 r. odbył ingres do katedry pelplińskiej. Od tego momentu przez przeszło rok czasu archidiecezja gdańska oczekiwała na nominację nowego biskupa pomocniczego.
Co ja mogę powiedzieć o nominacie? Niewiele, choć miałem swego czasu okazję poobserwować go kilkakrotnie – w końcu ten sam dekanat. Żaden dostojnik, nigdy nie zabiegał o tytuły i godności kościelne (z lubością rozdawane przez obecnego metropolitę odpowiednim osobom…) – mimo, że dużo zrobił, bo od zera zorganizował parafię na nowym osiedlu, postawił kościół. Odnoszę wrażenie, że skromny. Chyba jeden z niewielu (jedyny?) proboszcz, który na uroczystości bierzmowań praktycznie nigdy nie wysługiwał się wikarym, tylko sam przyjeżdżał. Taki… normalny. Skoro pisze poezję – to i dusza na pewno wrażliwa (tym bardziej współczuję nowego szefa). A że jest powód do radości – bo swój, stąd, znający od wielu lat diecezję, w sumie jak na biskupa młody, i nie żaden „spadochron” z Watykanu. Taki w pewnym sensie człowiek, którego nikt na ten urząd nie typował (co już jest plusem) – co potwierdza, iż Watykan zaczął do tych nominacji przykładać dużą wagę, a równocześnie (także dobrze) potwierdza ploteczkę, że odpadli w przedbiegach wszyscy ci, których Generał bardzo usilnie chciał na fotelik sufragana wcisnąć, w tym ponoć jego kanclerz warszawski z czasów praskich. Kolejny plus. I w archidiecezji będzie drugi już biskup i drugi sufragan o imieniu Wiesław (obok Wiesława Śmigla z Pelplina). Jest dobrze. 
Uroczystość święceń biskupich biskupa nominata odbędzie się w sobotę 04 stycznia 2014 r. o godzinie 16.00 w Bazylice Archikatedralnej w Gdańsku-Oliwie.

Gdański biskup pepliński

Rzadko kiedy poświęcam tu miejsce nominacjom biskupim, choć staram się je na bieżąco śledzić. Dziś kolejny taki wyjątek – bowiem wczoraj o godz. 12:00 Nuncjatura Apostolska w Polsce ogłosiła komunikat, informując, iż Ojciec Święty Benedykt XVI mianował biskupa Ryszarda Kasynę, dotychczasowego biskupa pomocniczego Archidiecezji Gdańskiej i biskupa tytularnego Dices, ordynariuszem diecezji pelplińskiej.
Tym samym, jako drugi biskup pelpliński, stał się następcą zmarłego w dnu 25 kwietnia 2012 r. + bp. Jana Bernarda Szlagi, po którego śmierci diecezja pelplińska nie posiadała ordynariusza i była zarządzana przez administratora apostolskiego w osobie biskupa pomocniczego Wiesława Śmigla. Ingres bp. Ryszarda Kasyny do Bazyliki katedralnej w Pelplinie odbędzie się w dniu 08 grudnia 2012 r. o godz. 11.00. 
Piszę o tym z kilku powodów – przede wszystkim nominacja dotyczy mojej rodzinnej archidiecezji gdańskiej, dla której także ma znaczenie – teraz oczekiwać będziemy na nowego sufragana. Po drugie – uważam to za posunięcie bardzo trafne, ponieważ nominat jest człowiekiem młodym (rocznik 1957 – zatem 55 lat), a jednocześnie posiada już 7 lat doświadczenia biskupiego, przy tym jest osobą pochodzącą w Kaszub (Nowy Staw k. Malborka), zatem z terenów nieodległych od terenu diecezji, którą wolą papieża będzie zarządzał. 
Biskupowi Ryszardowi miałem okazję kilkakrotnie posługiwać w czasie liturgii, a także kilka razy porozmawiać. Przede wszystkim był zupełnie inny od swojego poprzednika + bp. Zygmunta Pawłowicza. Dla wielu jego nominacja na sufragana gdańskiego w 2005 r. była niespodzianką i zdziwieniem, choć nie brakowało plotek, iż brany jest pod uwagę. Miał wówczas zaledwie 48 lat. Wyświęcony w 1982 r., na wiele lat związał się z parafią przy Bazylice Mariackiej w Gdańsku, gdzie w latach 1982-1985 był wikariuszem, a następnie po powrocie ze studiów w Rzymie (prawo kanoniczne – doktorat z obojga praw na temat odpustów w nowym prawodawstwie kanonicznym w 1991 r., dyplom adwokata Roty Rzymskiej w 1992 r., jako jeden z niewielu duchownych polskich) pracował w Gdańskim Trybunale Metropolitarnym, najpierw (od 1993) jako wiceoficjał, następnie (1996-2005) jako oficjał (później mieszkając przy parafii NSPJ w Gdyni). Poliglota, swobodnie posługujący się językami niemieckim i włoskim – do dzisiaj pamiętam, w jakie osłupienie wprawił zgromadzonych w Bazylice Mariackiej na uroczystości jego sakry biskupiej, kiedy płynnie w obydwu tych językach dziękował zgromadzonym zagranicznym gościom, z głowy, bez kartki. Wykładowca prawa kanonicznego w Gdańskim Seminarium Duchownym i nie tylko, odznaczony godnościami kanonika honorowego kapituły katedralnej gdańskiej (1998) oraz kapelana honorowego Jego Świątobliwości (2001). Pamiętna była jego konsekracja – bo miała miejsce na kilka godzin przed śmiercią Jana Pawła II, 02 kwietnia 2005 r. 
Jest człowiekiem niezwykłej skromności, do bólu normalnym, zero dystansu i wywyższania się. Kiedy, jako kanonik i prałat, przyjeżdżał do katedry na msze konwentualne – mówił wtedy zwykle homilie – wydawał się dość niepozorny, ze swoim specyficznym głosem. Przez jego słowa przebijała jednak mądrość, oczytanie, umiejętność przekazania tego, co najważniejsze. Był większość życia, do nominacji biskupiej, naukowcem, wykładowcą i prawnikiem, nie duszpasterzem, stąd godność biskupia zmusiła go do zmiany trybu życia i nauczenia się biskupstwa, które przecież sprowadza się do bycia dla ludzi – wizytacje, bierzmowania, uroczystości, rozmowy z parafiach, z grupami duszpasterskimi. Nigdy nie zamierzał mieć kapelana, wszędzie jeździł sam – czasami kleryków przydzielano mu do asystowania na wizytacjach i bierzmowaniach, widać było przerażenie w oczach, kiedy wysiadali z samochodu, którym – nie da się ukryć – jeździł szybko, ale bezpiecznie. Zapalony narciarz. Także jako biskup nie zamierzał zmieniać przyzwyczajeń – dalej w wakacje jeździł do zaprzyjaźnionej niemieckiej parafii, gdzie zastępował kolegę proboszcza. Chyba nie lubił fioletu szat biskupich – najczęściej w zwykłej czarnej, no ew. obszytej lamówką sutannie, bez pasa, z piuską. Zawsze intrygował mnie jego krzyż pektoralny (widoczny tutaj). Kiedy się pojawiał – witał się, podając rękę, zwykłym „cześć” w stosunku do młodych. W korespondencji mailowej – zwykły podpis „x Ryszard”. 
Życzę mu tego, co najlepsze, w nowej posłudze – ingres za miesiąc z kawałkiem. Diecezja wiejska, nieodległa od dotychczasowego miejsca pracy, młody sufragan (konsekrowany na tydzień przed śmiercią poprzedniego ordynariusza), do tego jeszcze sufragan senior. Oby dobry Bóg darzył go dobrym zdrowiem, siłami, stawiał na jego drodze wiele życzliwych serc ludzkich, do owocnej i miłej Jemu pracy w diecezji pelplińskiej. 
A ja… Cóż, biorąc pod uwagę pewne plotki i ich (niestety) sprawdzalność w postaci powyższej nominacji, nieco niepokoję się co do osoby następcy bp. Ryszarda jako sufragana gdańskiego…

NOWY NUNCJUSZ

Jedna z nieposkładanych notek – o tym, co miałem napisać, a jakoś we właściwym momencie z głowy wyleciało. Może nieważne?
>>>
Znam całe tabuny księży. Tak to jest. Nic w tym złego – z wieloma z nich wiele się zrobiło w parafii na przestrzeni lat, kiedy się w niej działało – mowa o rodzinnej parafii. Pozostały fajne wspomnienia, do tego kojarzone jeszcze z innymi osobami. Dużo tego dobrego.
Kalendarzyk posiadam, i staram się pamiętać o rzeczach dla niektórych tak nieistotnych, jak imieniny, urodziny. A w wypadku duchownych – rocznice święceń. Dlatego wkurzam się, i jest mi przykro, gdy wysyłam smsem życzenia, i nic. Zero „dzięki za pamięć” chociaż. Wiem, że numery są aktualne. Czy tak trudno odpisać? Albo maila wysłać. 
Mało to przyjemne. I mobilizuje do tego, aby pod koniec roku – jak zagospodarować trzeba będzie kolejny kalendarz – usunąć niektórych i nie zapisywać ich rocznic. Ile w końcu policzków można nadstawiać? Mam tylko dwa. 
>>>
Zdziwiłem się, bo wczoraj w skrzynce znalazłem list. 
 
Odręcznie zaadresowany – z nazwiska, bo tylko ono widnieje na domofonie przy numerze mieszkania (late motive – może czas przejść się do administratora, żeby to nazwisko zniknęło? bo mam do tego prawo). Bez adresu nadawcy – jedynie nazwisko.
A w środku – odręczny, 3-stronnicowy list. Od pani, która przekonywała – a może raczej starała się przekonać mnie – że depozyt wiary i nauki Jezusa Chrystusa posiada… kto? No jak to, kto… Ci, którym już koniec świata x razy się nie sprawdził. Tak, Świadkowie Jehowy, ci sami. 
Zastanawia mnie to. Na pewno taki sam list dostali pozostali sąsiedzi, którzy mieli szczęście nie być w domu, gdy osoba ta ruszyła w swą misję ewangelizacyjną. Mniej szczęścia mieli ci, którzy byli w domach i do których na pewno się dobijała. Ile czasu poświęciła na samo przepisanie listu? Tak, był odręczny. Treść na pewno powielana. W bloku klatek pewnie z 10, w każdej z 17 mieszkań… Masakra. 
I życie takiej osoby, takiej pani, to nic innego jak tylko właśnie takie domokrążenie. Celowo tak to nazywam, bo ewangelizować można, jak ma się coś do zaoferowania, jak się chce przekazać wiarę o prawdziwym Bogu, którą samemu najpierw się przyjęło. Sekta może zwieźć na manowce, co najwyżej, zagmatwać, zbałamucić i zakręcić człowieka. To, że ze swoich podręczników mają wyuczone na pamięć pewne wersety z Biblii – co z tego?
Jedno wielkie marnotrawstwo. Strata czasu. Marnowanie życia na coś, co jest bez sensu, co niczego nie daje. Papieru – też. Ale oczywiście, ktoś powie, coś to daje – pracę daje,innym jehowitom, którzy wymyślają teksty do Strażnicy czy ulotek, z których jedną znalazłem wetkniętą w list, którzy je projektują, drukują i rozwożą po świecie. I tak to się pleni.
Człowiek mało obeznany popatrzyłby – no właściwie, to czym tacy jehowici różnią się od ewangelizatorów neokatechumenatu? Na pierwszy rzut oka różnicy nie widać. Nawet cytaty podobne. Ale Jezus mówił: Strzeżcie się fałszywych proroków. Trzeba mieć swój rozum. A najlepiej – nie tylko wierzyć, ale też wiedzieć, w co i jak się wierzy.
>>>
Zgodnie z przewidywaniami – skoro abp Józef Kowalczyk odbył ingres jako metropolita gnieźnieński i prymas Polski, należało spodziewać się nominacji nowego nuncjusza dla naszego kraju. 
Dzisiaj nominację ogłosiło Radio Watykańskie – następcą Kowalczyka został abp Celestino Migliore, dotychczasowy nuncjusz apostolski oraz stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku.
 
 
Warto przybliżyć jego sylwetkę. Urodzony 01.07.2010 (nominacja to jakby prezent na 58. urodziny) w Piemoncie, wyświęcony 25.06.1977. Doktorat z prawa kanonicznego na Uniwersytecie Laterańskim. Absolwent Papieskiej Akademii Dyplomatycznej w 1980. 
 
Attache i drugi sekretarz przy Delegacji Apostolskiej w Angoli (1980-1984), potem w nuncjaturze w USA (1984-1988) i nuncjaturze w Egipcie (1988-1989). Następnie do 14.04.1992 w nuncjaturze polskiej w Warszawie. Stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy Radzie Europy w Strasburgu we Francji (1992-1995). 
 
Zastępca Sekretarza ds. Relacji z Państwami w watykańskim Sekretariacie Stanu (1995-2002), odpowiedzialny za utrzymywanie kontaktów z krajami azjatyckimi, które nie miały jeszcze stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Równolegle wykładowca dyplomacji kościelnej na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim.
 
30.10.2002 r. mianowany przez Sługę Bożego Jana Pawła II nuncjuszem apostolskim, i stałym obserwatorem Stolicy Apostolskiej przy ONZ, 06.02.2003 wyświęcony na biskupa ze stolicą tytularną Kanossa (tytuł arcybiskupa). 
 
Poliglota – poza włoskim zna języki takie jak francuski, angielski, hiszpański, portugalski i polski.