W trzecim dniu pobytu w Polsce Ojciec Święty odwiedził obozy koncentracyjne Auschwitz i Birkenau, jak również przybył do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu.
Jako trzeci papież (po dwóch swoich bezpośrednich poprzednikach – 1979, 2006) Franciszek odwiedził obydwa obozy koncentracyjne: Auschwitz i Birkenau (a właściwie: Auschitz-I oraz Auschwitz II – Birkenau). Tutaj – co w kontekście powagi miejsca i pamięci ofiar jest zrozumiałe – nie było żadnych słów, przemówień, za to wiele gestów i cicha modlitwa głowy Kościoła. Papież wsłuchiwał się w te miejsca i w ich historię – co nie dziwi, mając na uwadze powszechnie znaną bliską jego w Argentynie relację z Żydami (której efektem jest świetna książka, napisana razem z naczelnym rabinem Buenos Aires Abrahamem Skórką). Mówiła jego postawa, a nie słowa. Franciszek sam przeszedł bramę obozu, po czym zawieziono go na dziedziniec bloku 11. Papież odwiedził celę św. Maksymiliana Kolbego w roku 75. rocznicy jego męczeńskiej śmierci – dokładnie w dniu rocznicy skazania go na śmierć. Z kolei w Birkenau przeszedł od głównej bramy wejściowej obozu, wzdłuż linii kolejowej, aż do placu przed Międzynarodowym Pomnikiem Ofiar Obozu, pod którym się modlił, następnie spotykając z grupą „Sprawiedliwych wśród narodów świata” oraz kilkunastu byłymi więźniami obozów – Franciszek rozmawiał z każdym z nich z osobna. Wysłuchał także historii rodziny Ulmów, którzy zostali zamordowani przez hilterowców za udzielenie schronienia Żydom w swoim domu. Nie mam wątpliwości, że dla osoby z zupełnie innego zakątka świata, zderzenie z rzeczywistością i przytłaczającą wymową obozu musiało być bardzo duże. Cel wizyty, w ocenie papieża, najwyraźniej udało się zrealizować – o czym mówił wieczorem ustępujący rzecznik Watykanu o. Federico Lombardi SI, wskazując, że ten dzień „upłynął w klimacie refleksji nad „wielkim ludzkim cierpieniem” i „wielkich pytań” oraz „milczenia””. Nic dziwnego – wobec takiej tragedii nie pozostaje nic innego, jak tylko modlitwa tak za katów, jak i ofiary, oraz aby do takich tragedii i przemocy nie dochodziło. Media ujawniły, że wcześniej papież mówił też, że pragnie, aby Bóg dał mu „łaskę płaczu” – zaś o. Lombardi wyraźnie podał, że widział papieża bardzo wzruszonego. Bardzo wymowne były także słowa jego krótkiego wpisu do księgi pamiątkowej:
Panie, miej litość nad Twoim ludem! Panie, przebacz tyle okrucieństwa”.
W drugiej części dnia papież udał się do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu, gdzie przemówił do chorych i ich rodziców – dziękując im oraz pracownikom szpitala za to, że stoją u boku chorych, tak jak to czynił Jezus. Odwiedził także, poza spotkaniem w holu szpitala, oddział na którym przebywają najbardziej chore dzieci. Mali pacjenci przygotowali dla gościa pamiątkę – 200 prac plastycznych i listów w formie specjalnej księgi.
Chciałbym zatrzymać się trochę przy każdym chorym dziecku, przy jego łóżku, przytulić je jedno po drugim, posłuchać choćby przez chwilę każdego z was i razem milczeć w obliczu pytań, na które nie ma natychmiastowych odpowiedzi. I modlić się. (…) Wspieram wszystkich, którzy ewangeliczną zachętę „chorych nawiedzać” uczynili swoją osobistą decyzją życiową: lekarzy, pielęgniarki, wszystkich pracowników służby zdrowia, jak również kapelanów i wolontariuszy. Niech Pan pomaga wam w dobrym wypełnianiu waszej pracy, zarówno w tym, jak i w każdym innym szpitalu na świecie. I niech wam wynagrodzi, obdarzając was pokojem wewnętrznym oraz sercem zawsze zdolnym do czułości.
Po południu na Błoniach odbyło się nabożeństwo Drogi Krzyżowej, której rozważania – oparte na 14 uczynkach miłosierdzia, przygotował bp Grzegorz Ryś. Przemawiając na końcu, papież odniósł się do bardzo często stawianego pytania – gdzie jest Bóg w obliczu zła na świecie? Nabożeństwo wzorowane było na podobnym, jakie w Wielki Piąytek co roku odbywa się w rzymskim Koloseum.
Możemy tylko spojrzeć na Jezusa i Jego pytać. A odpowiedź Jezusa jest następująca: „Bóg jest w nich”, Jezus jest w nich, cierpi w nich, głęboko utożsamiony z każdym z nich. Jest On tak zjednoczony z nimi, z nimi, że tworzy niemal „jedno ciało”.
Mówił dalej o tym, że przemierzając Drogę Krzyżową Jezusa, odkryliśmy na nowo znaczenie upodobnienia się do Niego, przez 14 uczynków miłosierdzia. Pomagają nam one otworzyć się na Boże miłosierdzie, prosić o łaskę zrozumienia, że bez miłosierdzia człowiek nic nie może uczynić; bez miłosierdzia ja, ty, my wszyscy nic nie możemy uczynić. Spójrzmy najpierw na siedem uczynków miłosierdzia co do ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w domu przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, grzebać umarłych. Darmo otrzymaliśmy, darmo dawajmy. Jesteśmy powołani, aby służyć Jezusowi ukrzyżowanemu w każdej osobie zepchniętej na margines, by dotknąć Jego błogosławionego ciała w człowieku wykluczonym, głodnym, spragnionym, nagim, uwięzionym, chorym, bezrobotnym, prześladowanym, uchodźcy, imigrancie. Tam znajdziemy naszego Boga, tam możemy dotykać Pana. Za uczynkami miłosierdzia co do ciała idą uczynki miłosierdzia co do duszy: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, urazy chętnie darować, krzywdy cierpliwie znosić, modlić się za żywych i umarłych.
Padły także bardzo konkretne słowa dotyczące uchodźców:
Obejmując drzewo krzyża, Jezus obejmuje nagość i głód, pragnienie i samotność, cierpienie i śmierć mężczyzn i kobiet wszystkich czasów. Tego wieczoru Jezus i my wraz z nim obejmujemy szczególną miłością naszych syryjskich braci, którzy uciekli przed wojną. Witamy ich z braterską miłością i sympatią.
Papież wypowiedział także bardzo piękne słowa o samej Drodze Krzyżowej:
Droga Krzyżowa nie jest drogą sadomasochistyczną, jest jedyną, która zwycięża grzech, zło i śmierć, ponieważ doprowadza do promiennego światła zmartwychwstania Chrystusa, otwierając horyzonty życia nowego i pełnego. Jest to droga nadziei i przyszłości. Kto nią podąża z hojnością i wiarą, daje ludzkości nadzieję i przyszłość. Kto nią podąża z hojnością i wiarą sieje nadzieję. Chciałbym, abyście byli siewcami nadziei
W drodze powrotnej do rezydencji, papież spontanicznie poprosił o podanie mu, wypatrzonego na ulicy, małego półrocznego Szczepana, który z rodzicami i siostrą stał na trasie papieskiego przejazdu. Poprosił po prostu, aby ochroniarz podał mu dziecko, pocałował je i pobłogosławił 🙂
Z kolei na zakończenie dnia, podczas spotkania w oknie rezydencji biskupów krakowskich, Franciszek podsumował zwięźle niejako temat przewodni tego dnia, jakim było cierpienie.
Jezus Chrystus dzisiaj cierpi z tysiącami osób, razem z chorymi, ludźmi którzy są na wojnie, z bezdomnymi, głodnymi, ludźmi, którzy zmagają się z wątpliwościami. Był to dzień poświęcony cierpieniu, był to dzień, w którym wspominaliśmy cierpienie Jezusa Chrystusa. Zakończyliśmy ten dzień razem z młodymi na Drodze Krzyżowej. Wspólnie modliliśmy się i przeżywaliśmy Drogę Krzyżową: ból i cierpienie Jezusa Chrystusa za nas wszystkich. (…) On cierpiał nie tylko 2 tysiące lat temu. On cierpi również dziś razem z tysiącami osób, które cierpią, razem z chorymi, ludźmi którzy są na wojnie, z bezdomnymi, głodnymi, ludźmi, którzy zmagają się z wątpliwościami w życiu, którzy nie czują się szczęśliwi, którzy uginają się pod ciężarem swoich grzechów. (…) Módlmy się za wszystkie niewinne, chore dzieci, które też niosą swój krzyż, krzyż dziecka. Módlmy się również za wszystkich mężczyzn i wszystkie kobiety, które dzisiaj doświadczają tortur w tylu państwach na świecie.
Prosił też o modlitwę za „więźniów, którzy są ściśnięci w celach więziennych”.