Autorskie rozważania poszczególnych stacji Drogi Krzyżowej, które powstają spontanicznie w Wielkim Poście AD 2017. Postaram się, aby pojawiały się 2 razy w tygodniu. Zapraszam do wspólnej wędrówki tą drogą. Zdjęcia to poszczególne stacje drogi z mojego kościoła parafialnego.
Ktoś może powiedzieć, że na tamtej drodze na Golgotę było wiele osób, które żałowały Jezusa i to szczerze, nie tylko Maryja, nie tylko (choć tu można zapytać o szczerość) płaczące niewiasty. Ale nie ma wątpliwości, że tylko Weronika zdobyła się na odwagę wyjścia z tłumu i podejścia, przeciśnięcia się, aby dosłownie ulżyć cierpieniu Jezusa. Także setnik rzymski przecież wyznał ostatecznie wiarę w Jezusa pod krzyżem, kiedy Ten już skonał (Mk 15, 39b) – ale nie zdobył się na żaden gest wcześniej, w trakcie tego makabrycznego spektaklu przemocy i upokorzenia, na drodze i na samym szczycie Golgoty. Prawdziwa, żywa wiara domaga się świadectwa – nie tylko niemego „bycia”, ale działania, świadectwa nie tyle słów, co czynów.
Weronika nie zrobiła nic wielkiego. Nie wstawiła się za Jezusem, nie próbowała przekonywać ludzi w tłumie i żołnierzy, że ten człowiek jest niewinny, żeby dali Mu spokój, wypuścili Go, przestali się nad Nim pastwić. Po prostu podeszła i otarła zmęczone oblicze Syna Bożego. Kto jej pozwolił? Czemu nikt jej nie odepchnął? Może dlatego, że zaskoczyła wszystkich już samym tym, że się odważyła na taki gest? Prosty, niewyszukany gest miłości i współczucia – tylko tyle i zarazem aż tyle. To bardzo ważne, bo to, kim naprawdę jestem, to właśnie wypadkowa takich zachowań, postaw i decyzji podejmowanych w najprostszych sprawach.
Bardzo często zapominamy, że mamy możliwość ulżenia Jezusowi w każdej sytuacji z drugim człowiekiem. „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Musimy tylko chcieć, zamiast zasłaniać się: a bo brudny, bezdomny, śmierdzący, chory… Zadziałaj jak Weronika, aby ujrzeć wdzięczne oblicze Jezusa, odbijające się w twarzy drugiego człowieka.
Pomóż mi, Panie, nie słowami, ale czynami dać o Tobie świadectwo; być dzięki temu takim Twoim obrazem, a nie tym, który Ciebie w sobie i innych zasłania.