Karanie za głos rozsądku

Szymon Hołownia na łamach witryny Religia.tv poinformował wczoraj, że ks. Adam Boniecki MIC (wieloletni redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego, swego czasu także prowincjał swojego zgromadzenia) otrzymał od swoich przełożonych w zakonie marianów zakaz wypowiadania się w mediach oraz występowania publicznie. Co ciekawsze, jest to rozwiązanie dotychczasowe – o jego dalszym losie (???) ma zadecydować rada prowincjalna.
Kompletnie tego nie rozumiem. Domyślać się można, że taka decyzja podjęta została w związku z wypowiedziami zakonnika na temat obecności w mediach Adama „Nergala” Darskiego, a konkretnie na tle sporu, jaki powstał w tym zakresie pomiędzy nim a biskupem włocławskim Wiesławem Meringiem. 
Zgodzić się należy z tym, że obecność Darskiego w telewizji publicznej jest dość dziwna, szczególnie w kontekście tylokrotnego mantrowania na temat misji tejże telewizji. Postać kontrowersyjna, nie tyle w zakresie prezentowanego stylu muzycznego, co show, całej otoczki i wizerunku z zespołem Behemoth i samym Nergalem związanym. Wystarczy wspomnieć niedawny, głośny medialnie, proces karny Darskiego z tytułu podarcia (znieważenia) Pisma Świętego, z kuriozalnym nieco uniewinniającym wyrokiem sądu (w dużym skrócie – sąd stwierdził, że jak koncert zamknięty, to osoby urażone darciem Biblii mogły się tam nie pchać, a w ogóle to Darski drzeć mógł, bo to było działanie artystyczne – bez komentarza…). Można dywagować, czy jest satanistą, czy i w co wierzy – moim zdaniem nie ma to znaczenia, ponieważ to, co w tej roli robi, to element image’u jego i kapeli, a w kontekście ich zachowania naprawdę trudno uwierzyć, aby prywatnie prezentowali takie same poglądy. Nie można natomiast jego postawie w samym programie Voice of Poland nic zarzucić, poza kilkoma niekoniecznie pięknymi sformułowaniami (nie bluzgami). Wiem, bo program oglądam, sensowny dość. Jak to opisał sam ks. Boniecki, Nergal szokował… tym, że nie szokował. Bo zachowywał się normalnie, czasami wypowiadając się w sposób i stylu bardziej porządnym niż pozostali jurorzy. Mnie także tym zaskoczył, ale tak właśnie jest. Tutaj nic nie można mu zarzucić. 
W swoim stanowisku co do reakcji bp. Meringa ks. Boniecki, niestety, miał rację. Dotarły do biskupa (w dodatku przewodniczącego Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego) jakieś szczątkowe informacje, padło nazwisko Darskiego, wiadomo jaką muzykę uprawia i co w ramach show muzycznych prezentuje. Że niby to satanista, i takieto to telewizja publiczna lansuje. I zamiast zapoznać się dokładnie z tym, co i jak ten Nergal cały w tej telewizji, w tym konkretnym programie robi… pisze list, który wywołuje różne emocje. Bo o ile zarzuty w nim podniesione można potwierdzić co do scenicznej (muzycznej) działalności Nergala – to trafiają, przysłowiowo, jak kulą w płot w jego występy w ramach muzycznego programu na TVP 2. Tak, to co robi na scenie w kapeli, jakich używa znaków, a przede wszystkim o czym śpiewa, by rozumieć, że nawołuje do nienawiści, odwołuje się i nawołuje do zła. Jednoznacznie. Tylko że nic takiego nie zrobił w TV. Biskup Mering miał rację mówiąc, że „TVP powinna służyć budowaniu pokoju społecznego – decyzja dotycząca Nergala na pewno temu nie sprzyja!”; w kontekście jego twórczości i image’u jako muzyka, zdecydowanie. Jednak stwierdzenie „zatrudnienie wyznawcy satanizmu, bluźniercy, człowieka bez podstawowej kultury w TV publicznej bije wszelkie granice przyzwoitości” mija się z prawdą – jak już podałem, w programie Darski wykazuje się wręcz wybitną kulturą, tak wypowiedzi, jak całości zachowania.
 
Nie mówiąc o tym, że sformułowanie zawarte w liście biskupa pod adresem ks. Bonieckiego o treści: „Proszę zatem zafundować sobie badania okulistyczne i nie szerzyć zamętu w umysłach wiernych, opowiadając schizofreniczne tezy” jest na dość niskim, żeby nie powiedzieć żenującym poziomie, tym bardziej ze strony biskupa (Hołownia używa tutaj dosadnego określenia – chamstwo). Nie mówiąc już o tym, że spora część listu Meringa to nic innego, jak „używanie” sobie na Tygodniku Powszechnym jako takim – kwestia subiektywnych ocen publikowanych tam tekstów i ich autorów; w tej sytuacji – dot. prywatnych wypowiedzi ks. Bonieckiego – zupełnie więc nie na temat.
Nie wiem, czy ks. Boniecki miał rację, twierdząc, że postulaty bp. Meringa odnośnie niepłacenia, w ramach protestu, abonamentu radiowo-telewizyjnego, noszą znamiona nacisków, aby zmienić władze telewizji publicznej. Natomiast ma z pewnością rację co do tego, że taka a nie inna reakcja na występy Darskiego w Voice of Poland w TVP 2 jest co najmniej chybiona, żeby nie powiedzieć, że błędna – ponieważ żadne z zarzutów, jakie są w pełni uzasadnione wobec Darskiego jako wokalisty Behemotha, nie znajdują potwierdzenia wobec jego występów w tym programie. Inna rzecz, jak oceniać osobę, która publicznie zachowuje się w sposób tak skrajnie różny? Na pewno nie jest ona wiarygodna, więc należało by się zastanowić, czy należy ją zatrudniać w telewizji publicznej. Ktoś nie pomyślał, ktoś stwierdził że jest znany, medialnie rozpoznawalny, więc go zaangażowali. Można założyć dobrą wolę tak bp. Meringa, jak i ks. Bonieckiego, troskę z ich strony o Kościół i wierzących. Jednak wyszło jak wyszło, i niewiele z tego jest dobrego – poza tym, że publicznie mamy kolejny niepotrzebny spór, zatem wodę na młyn dla przeciwników Kościoła.
Wracając do decyzji przełożonych zakonnych o zakazie wypowiedzi dla ks. Bonieckiego – jak wskazałem, nie rozumiem jej. Zgoda – zakonnik winien jest jej posłuszeństwo, co ks. Boniecki uczynił. Zakonnik powinien założyć, że przełożony kieruje się troską o Kościół i zbawienie wiernych. Jednak po co taki krok, tak drastyczny, w stosunku do raz że człowieka, który większość życia spędził jako ceniony publicysta i autor tekstów, a dwa że w stosunku do osoby sędziwej, a trzy że zasłużonej dla Kościoła? Nie widzę tutaj zachowania ani wypowiedzi sprzecznych z nauczaniem Kościoła, katolicką doktryną. Można uznawać jego poglądy za błędne w tym sensie, że się z nimi po prostu nie zgadzać – ale wówczas powinno dojść do dyskusji, rozmowy mającej na celu wyjaśnienie spornych kwestii i rozwianie wątpliwości, przy umożliwieniu przedstawienia swojego stanowiska przez ks. Bonieckiego; a nie do odgórnego zamknięcia ust, powołując się na ślub zakonny. Czy taka forma była tu konieczna? Nie. 
 
Zgadza się, Kościół ma dzisiaj wielu wrogów i przeciwników. Kościół musi dzisiaj radzić sobie z wieloma problemami także w swoim wnętrzu – wystarczy wspomnieć problemy finansowe, czy ciągłe echa wieloletnich nadużyć seksualnych. Czy w tym wszystkim należy, na własne życzenie, w imię chyba tylko własnej pychy i chęci postawienia na swoim, tworzyć takie dziwne i niezrozumiałe spory? Wydaje mi się, że zamiast tego powinno się dzisiaj docenić to, że są i robią swoje właśnie tacy ludzie, jak ks. Boniecki. Że w Kościele, nie licząc na popularność wśród hierarchów i pewnych tego Kościoła warstw, pozostają głosem rozsądku. To powód do uznania, a nie karania.

14 komentarzy do “Karanie za głos rozsądku”

  1. Myślę. że kropkę nad "i" ( w programie pod tymże tytułem) postawił swoją wypowiedzią na temat krzyża.

    nie wiem, czy chrześcijaństwo polega na tym, żeby nikomu się nie narażać….

  2. Palabra zgadzam się w pełni z Tobą.

    Baruchu Drogi, kogo jeszcze chciałbyś zmusić do milczenia – nie tędy droga.

    Majko, ja też nie zgadzam się z wypowiedzią ks. Bonieckiego w Kropce nad "i". Tyle, że jak się z kimś nie zgadzam, to chcę z nim podyskutować: wsłuchać się w jego racje i przedstawić swoje. Może dojdziemy do wspólnych wniosków.

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie

  3. Ja osobiście nikogo nie chcę zmusić do milczenia – bo to nie leży w moich kompetencjach. Ale daje wyraz mojej radości wobec faktu, że ktoś, kto w Kościele te kompetencje ma (w tym przypadku przełożony ks. Bonieckiego) zrobił z nich dobry użytek. Ostatnie wypowiedzi marianina to raczej nie głos rozsądku tylko głos mogący wprowadzić część wiernych w dezorientację. No ale ja wiem, marianin o którym mowa to intelektualista jest, oni tak czasem mają, że lubią "pomędrkować".

    "Obie odpowiedzi są poprawne…"

  4. A ja jednak podtrzymuję, że o ile prawo użytku ze swoich kompetencji przełożeni zakonni marianów mieli, to zrobili z nich użytek najgorszy z możliwych, bez słowa wyjaśnienia i możliwości odniesienia się do tego, co tak konkretnie Bonieckiemu się zarzuca. Bo my sobie możemy gdybać. A zarzutu nikt nie postawił. Za to kara – jest. I to jest zupełna bzdura.

  5. Jego przełożeni zadecydowali, tak a nie inaczej ( nie odebrali mu zupełnie prawa głosu – może wypowiadać się nadal na łamach Tygodnika, nie został też odsunięty od posług kapłańskich). Jeśli przełożeni o czymś decydują, to po prostu trzeba to przyjąć, bo widać mają jakieś powody i nie wiem czy są zobowiązani do tłumaczenia się, zwłaszcza w mediach. Z posłuszeństwa rodzą się dobre owoce – a jego braku nie ( co możemy obserwować w Kościele). A czy przełożeni zrobili użytek ze swoich kompetencji dobry czy nie to też się okaże.Czy naprawdę wszyscy , którzy się teraz tak emocjonują byli takimi fanami ks Bonieckiego i jego milczenie przyniesie im niepowetowane szkody ? Ja nie rwę sobie włosów z głowy – bo ks Bonieckiego ani nie słuchałam ani nie czytałam. a gdyby tak było – pozostało by mi (na czas jego milczenia) wiele innych autorytetów – no i przede wszystkim Ewangelia.:)

  6. Majko

    Jeszcze tego by brakowało, aby za brak zgody na przesadę innego kapłana (co z tego, że biskupa) suspendowano go…

    Jeśli chodzi o tak dziwną decyzję co do osoby po prostu publicznej, cenionego publicysty katolickiego – to zwykła przyzwoitość i chęć zapobiegnięcia durnym spekulacjom (których mamy dzięki ich głupocie sporo) nakazuje po prostu OD RAZU wyjaśnić: co, jak, dlaczego.

    To, czy jest on dla kogoś jedynym autorytetem, czy nie – nie ma żadnego znaczenia. Tak się nie powinno z nikim postępować. A tym bardziej nie na linii władze zakonne – kapłan.

  7. "Konsulta Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich na spotkaniu w Niepokalanowie dnia 5 listopada, w związku z powtarzającymi się kontrowersjami wokół wystąpień zakonników w mediach przypomina, że osoby konsekrowane w życiu i działalności publicznej kierują się zasadami Ewangelii, prawem Kościoła i prawem własnym Instytutu. Obserwując roszczenia niektórych mediów do ingerowania w autonomię życia zakonnego wskazuje na zapis Kodeksu Prawa Kanonicznego: „w wykonywaniu zewnętrznego apostolatu zakonnicy podlegają także własnym przełożonym oraz winni pozostawać wierni dyscyplinie Instytutu” (KPK 678 &2)"

    Palabro, myślisz, że ks. Boniecki dowiedział się o tej decyzji z mediów? Nie wiemy czy na linii Boniecki – zakon jest zatarg. Media szczekają, zwłaszcza lewackie, i nie ma się czemu dziwić. Jest to naturalna reakcja antyklerykałów (i postępowych katolików typu Hołownia) na utratę możliwości korzystania z autorytetu osoby, która mówiła rzeczy będące im wszystkim na rękę. Należałoby się martwić gdyby nie było tej reakcji. Za to teraz jego sprzymierzeńcy i "sprzymierzeńcy" mogą zrobić z niego męczennika.

  8. Cała notatka ma tytuł "Karanie za głos rozsądku". Problem jednak w tym, że ja decyzji przełożonych księdza nie odbieram jako kary (mam nadzieję że on też nie), zaś jego wypowiedzi, przynajmniej tych ostatnich, nie należy oceniać jako rozsądnych. Owszem, nie były one emocjonalne, nie rzucał na nikogo gromów, ale to w żadnym razie nie wystarcza do uznana ich za właściwe. Decyzja przełożonych, tak jak wspomniałem nie może być traktowana jako kara, lecz co najwyżej środek dyscyplinujący. Ma on na celu umożliwienie ks. Bonieckiemu nabrania dystansu do swej szeroko pojętej aktywności medialnej i przemyślenie jej. Uważam bowiem, że chociażby wypowiedź księdza iż J. Palikot wzmaga „pożyteczną dyskusję” świadczy o utracie takiego dystansu i o ogólnym zagubieniu. Osobiście jestem również zdania, że chrześcijanin (a więc nie tylko kapłan, ale i świecki) powinien szerokim łukiem omijać media, które promują nienawiść (nawet jeśli są to wpływowe media), a skupić się na działalności w obszarach bliższych człowiekowi i Bogu. W ten sposób uniknęlibyśmy wielu niezdrowych sensacji i kontrowersji, które są główną ofertą wielkich mediów i pozwoliłoby nam wsłuchać się w swój wewnętrzny głos i w głos Pana Boga.

    …czego wszystkim, a nade wszystko sobie życzę z całego serca. Amen 🙂

  9. Ciamajdo, zacny komentarz – pełna zgoda! Przy okazji – trzeba oddać marianinowi szacunek, że zastosował się do decyzji prowincjała. Z drugiej strony – w "Tygodniku" może nadal swobodnie publikować…

  10. Baruch

    Oczywiście, że decyzja została z pewnością przekazana x Bonieckiemu bezpośrednio przez przełożonych, innej sytuacji nie wyobrażam sobie.

    Być może sporo tytułów "szczeka", ale nie dziwię się np. akcji TP, dla którego – jako miejsca pracy wieloletniej Bonieckiego – ta decyzja jest niezrozumiała. I pomimo próśb z wielu stron, motywy takiej decyzji nie zostały ujawnione. Ja nie widzę tutaj powodu do tajemnicy – jeśli się kogoś za coś karze i nakazuje coś, to należy nazwać po imieniu, za co.

    Pisanie o męczeństwie, wybacza, to głupota. Chodzi o to, aby ludzie w Kościele – duchowni, hierarchowie – którzy jeszcze tego nie rozumieją, nauczyli się, że najlepszym sposobem na unikanie niedomówień i domysłów, pola do spekulacji, jest po prostu mówienie wszystkiego, i w razie wątpliwości, wyjaśniania przyczyn danych decyzji. Szczególnie, gdy dotyczą osoby publicznej, którą x Boniecki niewątpliwie jest.

    Ciamajda

    Zakaz publikowania w innych mediach poza TP jest karą. Chyba nie masz co do tego wątpliwości? Przymusowe ograniczenie działalności zakonnika, dziennikarza od kilkudziesięciu lat.

    Powtarzam – problemem jest nie tyle sama decyzji, co fakt, iż uparcie, pomimo wielu publicznych próśb, nie ujawniono jej uzasadnienia, motywów jej podjęcia.

    Owszem, można się zasłaniać posłuszeństwem zakonnym – któremu x Boniecki się poddał – ale w ogóle NIE O TO CHODZI. Nie w tym jest problem – posłuszeństwa nikt tutaj nie podważa ani nie kwestionuje.

    Niepotrzebnie piszesz, co ta decyzja DLA CIEBIE oznacza. Ja mogę napisać to samo. I co? I nic. Bo to nasze domysły. Nasze opinie. A ja – i, jak widać, nie tylko ja – chciałbym poznać po prostu motywy tej decyzji od tych, którzy ją wydali.

  11. Cieszę się,że w moim KK są tacy mądrzy księża,którzy mają odwagę powiedzieć,że nie wszystko co kościół głosi trzeba przyjmować bezkrytycznie.Zauważcie jaki wstrzemięźliwy w swojej odpowiedzi na list biskupa był ks.Boniecki,tamten zaś rozpisal się używając w publicznym liście obraźliwych określeń.Ksiądz Adam to osoba z klasą!

Skomentuj admin Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *